Dariusz Rosati, Bogusław Grabowski czy Marek Belka? A może Grzegorz Wójtowicz? Ewentualnie Andrzej Olechowski? Czy też lansowany przez niektórych Leszek Balcerowicz? Kto zostanie nowym prezesem NBP?Spekulacje o obsadzie zwalnianego przez Hannę Gronkiewicz-Waltz fotela trwają od kilku dni. ? Wszystko już jest pewnie uzgodnione. Niemożliwe, żeby szef banku centralnego podjął taką decyzję bez konsultacji z prezydentem czy rządem. Termin i tryb został wybrany dobrze. Informacja przyszła tuż przed weekendem. Rynek, zanim zareagował, zdążył się już przyzwyczaić do tej wiadomości. To tak jak z podaniem informacji o zmianie stóp procentowych ? mówi jeden z czołowych polskich bankowców. To kompletne zaskoczenie, przecież nawet członkowie Rady Polityki Pieniężnej o niczym nie wiedzieli ? ripostuje inny specjalista. Jeśli zdaniem pierwszego rozmówcy, mamy już nowego prezesa (choć sami o tym nie wiemy), to według innych dopiero wraz z rozpoczęciem konsultacji nowej kandydatury zacznie się prawdziwe zamieszanie.Zasygnalizowana wcześniej lista potencjalnych kandydatów na nowego szefa NBP nie jest specjalnie długa. Ale każdy ze wskazanych może zagwarantować prawidłowe funkcjonowanie banku centralnego. Teoretycznie największe szanse powinna mieć trójka: Rosati, Wójtowicz i Belka. Trio bardzo profesjonalne. Niekorzystne może okazać się jednak zmonopolizowanie praktycznie całego układu władzy polityczno-finansowej przez jedną opcję. Mamy przecież nowego, ale starego prezydenta z lewicy. Wszystko wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieli także zdominowany przez lewicę parlament, a w konsekwencji ? rząd. Do tego doszedłby wywodzący się ze środowiska lewicowego szef banku centralnego. Kompetentny, ale zagrożony wpisaniem w cały megaukład polityczny. A to mogłoby okazać się niezbyt zdrowe dla gospodarki.A naprawdę ważne, by nowy prezes nie dał się zapędzić w kozi róg rządowi (obojętne, jaką opcję będzie on reprezentował). Aby Rada Polityki Pieniężnej nie stała się instytucją usługową wobec resortu finansów czy gospodarki. I by niezależność NBP była równie rażąca dla jej krytyków, jak obecnie. To ważne, zwłaszcza w kontekście populistycznych pomrukiwań niektórych polityków wściekłych na to, iż bank centralny ?oderwał się zbytnio? od polityki społeczno-gospodarczej. NBP ma strzec pieniądza. Ma być niezależny i samodzielny w swoich decyzjach. I basta.

Łukasz KWIECIEŃ