Zmiany w indeksach S&P/IFC

Dążąc do zwiększenia roli dużych spółek, których akcje są przedmiotem aktywnego handlu, firma Standard & Poor?s dokonała istotnych zmian metodologicznych w konstruowaniu indeksów S&P/IFC, dotyczących emerging markets. Według niektórych ekspertów, mogą one mieć istotny wpływ na sytuację na poszczególnych rynkach.Amerykańska firma Standard & Poor?s zdecydowała się na gruntowne zmiany w grupie indeksów S&P/IFC, które przejęła w zeszłym roku od należącego do Banku Światowego ? International Finance Corp. Wskaźniki, stworzone przez tę instytucję w 1993 r., obejmują notowania czołowych spółek na poszczególnych rynkach wschodzących. Ich odpowiednikami, zdaniem większości ekspertów, bardziej popularnymi w międzynarodowych kołach finansowych są indeksy obejmujące 28 emerging markets, opracowane przez Morgan Stanley Capital International.Liczne firmy zarządzające aktywami traktują obie grupy wskaźników jako ważną wskazówkę przy wyborze inwestycji na rynku akcji. Niektóre starają się naśladować skład wspomnianych indeksów przy tworzeniu własnych portfeli inwestycyjnych. Inne liczą na osiągnięcie lepszych rezultatów, lokując kapitały w walory spółek wybranych według własnego uznania.Zmiany we wskaźnikach S&P/IFC, które weszły w życie 1 listopada, mają charakter metodologiczny. Ich celem jest zwiększenie rangi dużych spółek, których akcje są przedmiotem aktywnego handlu. Zastosowano m.in. bardziej rygorystyczne kryteria przy określaniu wielkości free float. Teraz analitycy Standard & Poor?s będą usuwać z indeksów mało płynne, choć mające strategiczne znaczenie, firmy. Postanowiono też, że wskaźniki będą korygowane dwa razy w roku, zamiast jednej zmiany dokonywanej dotychczas każdej jesieni. Zdaniem jednego z dyrektorów Standard & Poor?s Ryana Carriera, przeprowadzone właśnie zmiany ułatwią także zintegrowanie indeksów S&P/IFC ze wskaźnikami dotyczącymi rozwiniętych rynków kapitałowych.Eksperci nie są zgodni, czy korekta indeksów wpłynie na poszczególne rynki wschodzące. Niektórzy twierdzą, że efekt będzie minimalny, podczas gdy inni są przeciwnego zdania. Na przykład Diane Garnick z Merrill Lynch uważa, że około 90 mln USD może napłynąć w najbliższych kilku dniach na rynek brazylijski. Jej zdaniem, na korekcie indeksów powinny też skorzystać Chiny, Korea Południowa, Turcja i Polska. Nie wyklucza natomiast odpływu kapitałów z rynków malezyjskiego, południowoafrykańskiego oraz meksykańskiego.Przy okazji dokonanych właśnie zmian zapowiedziano przegląd sytuacji w sześciu krajach ? Słowacji, Sri Lance, Wenezueli, Zimbabwe, Pakistanie i Jordanii. Jeżeli tamtejsze rynki nie zwiększą płynności, mogą być usunięte ze wskaźników.Trudno teraz określić łączną kwotę, którą zainwestowano na całym świecie, kierując się indeksami S&P/IFC. Według szacunków Standard & Poors, sięga ona 8 mld USD. Brakuje też danych dotyczących lokat związanych ze wskaźnikami MSCI.

A.K.?The Wall Street Journal Europe?