Analiza techniczna w naszym narodzie staje się coraz bardziej popularna, a to za sprawą internetu, oczywiście. Można wręcz powiedzieć, że trafia pod każdą strzechę, pod warunkiem, że strzecha ta jest podłączona do sieci.Doświadczeni inwestorzy już teraz ze strachem powinni myśleć o swej przyszłości. Co się z nimi stanie, gdy na podbój rynku ruszą zastępy młodych wilczków, które wiedzę o podstawach inwestowania chłoną całymi kilobajtami w przerwach między zabijaniem potworów zamieszkujących ciemne korytarze większości gier komputerowych? Tylko patrzeć, jak pojawią się giełdowe gry strategiczne, w których warunkiem zwycięstwa będzie wykonywanie zadań typu ?zetnij głowę inwestorowi, posiadającemu akcje spółki X?. Drżyjcie więc giełdowe ramole, bo młode wilczki połkną was z kopytami jeszcze przed dogrywką.Na razie młodzi i mniej doświadczeni adepci sztuki gry giełdowej muszą jeszcze korzystać z tego, co jest. A jest różnie. Na stronach giełdowych jednego z najbardziej popularnych w Polsce portali znajdują się analizy wykresów kursów spółek oraz indeksów. Oczywiście, wykresy te byłyby niczym bez analizy technicznej, a tajniki tej ostatniej należy internautom przybliżyć w możliwie przystępnej formie. Oglądając więc wykresy kursów we wspomnianym portalu, można przeczytać następującą instrukcję obsługi jednego ze wskaźników: ?Bandy Bollingera to granice, od których odbija się kurs, ponieważ potrzeba ogromnej siły, żeby je przebić, bardzo rzadko się to zdarza?. By obeznani już choć trochę z giełdą nie wpadli w panikę przed szalejącymi w okolicach Nowego Światu bandami niejakiego Bolka, pseudonim Bollinger, zamieszczono też wyjaśnienie, że zwane są one także czasem wstęgami Bollingera.Gdyby zdarzyło się, że na stronę wtargnął jakiś osobnik bez pojęcia i krzty wyobraźni i nie zrozumiał idei odbijania się kursu od band, też nie odejdzie zawiedziony. Dla niego przygotowano następny przykład wizualizujący trudne giełdowe zagadnienia, związane z zachowaniem się kursów akcji. Brzmi on następująco: ?Wykres przypomina wały usypane wzdłuż meandrującej rzeki i tak należy go odczytywać; podobnie jak trzeba wielkiej powodzi, żeby rzeka przerwała wały, tak też bardzo rzadko się zdarza, że kurs przebija którąś ze wstęg?. Jest też dołączona do tej instrukcji rada, mówiąca wyraźnie, że jeżeli kurs dochodzi do jednej z band/wałów, to najprawdopodobniej odbije się od niej w przeciwnym kierunku. A jeśli przypadkowo zdarzy się, że ją przebije, to wcześniej czy później, należy się spodziewać jego powrotu do ?starego koryta?.W nieco mniej przystępny sposób wyjaśniono istotę wskaźnika RSI i sposób jego interpretacji. Ale i ten wskaźnik gorzej się poddaje wyobrażeniowej obróbce i nie tak łatwo w sposób przystępny go zwizualizować. Sposób interpretacji jest tyle prosty, co niewiele mówiący, i brzmi tak: ?Jeśli po szczycie mamy spadek, oznacza to szczyt kursu. Należy zacząć sprzedawać.? Znaczy, że o tym, czy szczyt był szczytem, dowiadujemy się ze spadku kursu po szczycie. Co prawda nie wiadomo, czy to, co było przed spadkiem, na pewno było szczytem (bo przecież zaraz po spadku może znów wzrosnąć i to jeszcze wyżej niż poprzedni domniemany szczyt), ale na wszelki wypadek należy zacząć sprzedawać. Równie łatwa jest interpretacja sytuacji odwrotnej: ?Kiedy po spadku następuje wzrost, widać, że ceny doszły do dna i nie będą już miały siły, by spadać dalej (i odwrotnie)?. Oczywiście, zrozumiałe jest, że jeśli ceny rosną, to w najbliższej przyszłości mogą nie mieć siły (ani ochoty), by spadać dalej. W razie wątpliwości, możemy się dowiedzieć, że w RSI, którego nazwa w tzw. wolnym tłumaczeniu brzmi: wskaźnik siły względnej, ?siła jest pojęciem względnym, zależy od wielu czynników (najbardziej od tzw. wyczucia)?. Wyczucie jest najważniejsze.Aby ukoić skołatane nerwy, spójrzmy, co piszą na temat średnich ruchomych: ?Gdy średnia jest płaska lub delikatnie faluje, oznacza to, że nie ma wyraźnego trendu?. Delikatne falowanie średniej nie poprawia jednak naszego nastroju, gdy czytamy, iż ?średnia ruchoma pokazuje, jaka jest dzisiejsza wartość średniego kursu z kilku ostatnich sesji i jak ta wartość kształtowała się wcześniej?. Wzór na obliczenie dzisiejszej wartości średniego kursu nawet z niezbyt odległej przeszłości mógłby doprowadzić do szaleństwa nawet najwybitniejszych doradców inwestycyjnych.Pozdrawiam wszystkich inwestorów, licząc szczególnie na łaskę tych wychowywanych przez niektóre portale. Uważajcie na bandy i wały. I nie strzelajcie do felietonisty.

ROMAN PRZASNYSKI