Niewiele było w ostatnich latach wydarzeń, które wzbudzały tyle emocji co przetarg na koncesje UMTS. Hurraoptymizm polityków oraz niektórych analityków miesza się tu z daleko posuniętym sceptycyzmem rynków finansowych. Kto ma rację? Historia każe wierzyć w efektywność rynku, a rozsądek nakazuje podejść do problemu racjonalnie i zważyć argumenty.
UMTS, powszechnie uznawany za technologię trzeciej generacji 3G, powstał na bazie udoskonalonych wersji systemu GSM (GPRS, EDGE). Wśród jego najważniejszych zalet wylicza się przede wszystkim: globalną standaryzację, zwiększoną przepustowość (patrz tabela 1) oraz większą pojemność systemu.Zatrzymajmy się na chwilę przy podstawowych zaletach systemu 3G. System GSM powstawał głównie z myślą o Europie. Jednak w połowie lat 90. dzięki swojej elastyczności szybko podbijał nowe rynki. Obecnie standard GSM jest wykorzystywany w 109 państwach na wszystkich kontynentach. A zatem trudno jest twierdzić, że system UMTS wprowadzi zupełnie nową jakość w zakresie globalnej standaryzacji.Najczęściej stosowanym argumentem za przełomowym charakterem standardu 3G jest wzrost przepustowości systemu. Rzeczywiście, jeśli porównamy maksymalną dopuszczalną szybkość transmisji w systemie UMTS oraz GSM nawet przy wykorzystaniu technologii EDGE, to różnica jest ponadpięciokrotna. Jednak okazuje się, że maksymalna szybkość transmisji (2 Mbps) będzie osiągalna jedynie w pomieszczeniach zamkniętych, natomiast na zewnątrz możliwe będzie osiągnięcie szybkości transmisji 384 kBps, czyli tyle samo ile przy zastosowaniu technologii EDGE. Po drugie, jedyną aplikacją, która wymaga transmisji szybszej od 384 kBps, jest wideotelefon. Wszystkie pozostałe zastosowania telefonów komórkowych, jak np. e-banking, e-commerce, surfowanie po internecie, gry i rozrywka, można z powodzeniem obsłużyć na bazie istniejącej technologii GSM. Po trzecie, według szacunków The Yankee Group, 90% przedsiębiorstw w USA zadowoli się szybkością 128 kBps. Oczywiście, nie można wykluczyć, iż te preferencje ulegną zmianie w ciągu kilku lat. Jednak przedstawione argumenty dowodzą, że obecnie nie ma zapotrzebowania na technologię 3G.Podobne rozumowanie można zastosować w przypadku argumentu o większej pojemności systemu. Obecnie systemy 2G funkcjonują w najbardziej rozwiniętych krajach świata i jak dotychczas nie było zasadniczych problemów z przyłączaniem nowych abonentów. Poza tym, technologie GPRS oraz EDGE pozwolą istotnie zwiększyć pojemność systemu. A zatem system UMTS niewiele wnosi również w tym aspekcie.Czy zatem uzasadnione jest stwierdzenie, iż w niedalekiej przyszłości system UMTS wyprze system GSM, podobnie jak w latach 90. standard GSM wyparł systemy analogowe? Wydaje się, że jest znacznie mniej analogii. Po pierwsze, już w momencie tworzenia standardu GSM było oczywiste, że systemy analogowe mają zbyt małą pojemność, aby zaspokoić popyt. Tymczasem obecnie technologie GPRS oraz EDGE pozwalają na takie zwiększenie pojemności sieci GSM, że będzie ona wystarczająca jeszcze przez pewien czas. Po drugie, jak wynika z analizy standardu UMTS, technologia 3G nie stanowi z pewnością przełomu tej samej rangi co GSM w latach 90. Po trzecie, wiele projektów GSM jeszcze się nie zwróciło, co sprawia, że potencjalni inwestorzy będą podchodzili do nowej technologii z większą rezerwą.W połowie października Ministerstwo Łączności ujawniło szczegóły przetargu na koncesje UMTS w Polsce. Wydane zostanie pięć koncesji w częstotliwościach sparowanych 2 x 10 MHz. Pozostałe 20 MHz zostane przydzielone w przyszłym roku podczas dodatkowej aukcji dla operatorów zainteresowanych powiększeniem własnego pasma. Opłata koncesyjna została rozłożona na 14 lat, przy czym w 2001 r. operatorzy zapłacą 53% opłaty. Koncesja będzie obowiązywała 20 lat, a cenę ustalono na poziomie 650 mln euro. Nowi operatorzy będą musieli do końca 2002 r. wybudować infrastrukturę w miastach powyżej 400 000 mieszkańców.Na świecie przetargi na koncesje UMTS są organizowane zasadniczo w dwóch formach: aukcja oraz tzw. konkurs piękności, beauty contest). W pierwszym przypadku o tym, kto otrzyma licencję, decyduje oferta cenowa operatora, w drugim ? organ koncesyjny na podstawie subiektywnej oceny wg określonych kryteriów. Istnieje jeszcze forma hybrydowa, która stanowi połączenie aukcji oraz konkursu piękności. Nie ulega wątpliwości, że aukcja jest formułą znacznie bardziej efektywną. Po pierwsze, maksymalizuje ona osiągane przez państwo wpływy. Po drugie, ogranicza do minimum ryzyko nieuczciwej konkurencji, np. poprzez korumpowanie urzędników państwowych. Po trzecie, aukcja daje równe szanse zarówno obecnym na rynku operatorom, jak i nowym graczom. Nie należy się zatem dziwić, iż najbardziej rozwinięte kraje Europy (Wielka Brytania, Niemcy) wybrały tę formę przydzielania koncesji UMTS. Dlaczego zatem w Polsce wybrano formułę konkursu piękności? Jednym z nieformalnych jej założeń jest przyznanie licencji dotychczasowym operatorom 2G. A zatem można przewidywać, iż Ministerstwo Łączności świadomie wysłało w ten sposób sygnał do operatorów GSM. Można również oczekiwać, iż dwie dodatkowe licencje przypadną dla nowych graczy.Wyceny licencji UMTS można dokonać według dwóch metod: porównawczej oraz absolutnej. Wyniki przetargów w Wielkiej Brytanii, Holandii oraz Niemczech zaprezentowane są w tabeli 2. Wydaje się, że do najciekawszych wniosków prowadzi porównanie wskaźnika udziału opłaty licencyjnej w PKB.Ustalone przez MŁ stawki w relacji do PKB są zbliżone do osiągniętych podczas przetargów w Wielkiej Brytanii oraz w Niemczech. Jednak aukcja w Holandii zakończyła się np. kwotą relatywnie dwukrotnie mniejszą niż oczekiwana w Polsce. Ponadto należy pamiętać, że w naszym kraju wybrano formę konkursu piękności, a nie aukcji. Licencje w Hiszpanii, która pod wieloma względami może przypominać rodzimy rynek, przydzielono po cenach relatywnie pięciokrotnie niższych. Wydaje się zatem, iż ceny licencji UMTS ustalono w Polsce na poziomie co najmniej dwa razy za wysokim.WnioskiStandard UMTS nie stanowi przełomu w telefonii mobilnej. Większość dostępnych aplikacji może z powodzeniem działać w technologiach dostępnych w systemie GSM. Cena licencji ustalona przez Ministerstwo Łączności na poziomie 650 mln euro wydaje się co najmniej dwukrotnie za wysoka. Wyniki aukcji w Holandii, we Włoszech oraz Szwajcarii pokazują, że operatorzy komórkowi są coraz mniej skłonni do ponoszenia wysokich opłat licencyjnych za dostęp do technologii, która wciąż stanowi wielki znak zapytania.Wysoki poziom opłat koncesyjnych jest formą pośredniego opodatkowania sektora telefonii komórkowej. W ten sposób Skarb Państwa wykorzystuje koniunkturalne zainteresowanie zasobem (tu częstotliwość), który jest w jego posiadaniu, aby wynegocjować najlepszą cenę. I choć powyższy schemat działania jest jak najbardziej uzasadniony w przypadku osób fizycznych lub przedsiębiorstw, to zasada ta nie znajduje zastosowania w przypadku Skarbu Państwa. Problem polega głównie na tym, że ten pośredni podatek, który formalnie obciąży operatorów komórkowych, w ostatecznym rozrachunku zapłacą konsumenci. Im większe będą początkowe obciążenia operatorów komórkowych trzeciej generacji, tym wyższe będą w przyszłości ceny usług oraz sprzętu. A zatem należałoby się zastanowić, czy uzasadnione jest pobieranie opłat koncesyjnych w ogóle.Przetarg na licencje UMTS należy rozpatrywać również w nieco szerszej perspektywie makroekonomicznej. Nie ulega wątpliwości, że skala zobowiązań koncesyjnych zmusi operatorów do zaciągnięcia zobowiązań denominowanych w walutach obcych. Zwiększone zadłużenie zagraniczne polskich przedsiębiorstw znacznie zwiększa podatność naszego kraju na wystąpienie kryzysu walutowego. Warto również pamiętać, że wpływy z koncesji stanowią około 5% planowanych na przyszły rok wpływów budżetowych. Niepowodzenie przetargu może zatem istotnie zachwiać równowagą budżetową. Po trzecie wysoki poziom opłat zwiększa poziom fiskalizmu w gospodarce, co jest szczególnie niekorzystne w sytuacji wysokiego bezrobocia oraz osłabienia tempa wzrostu gospodarczego.Obecnie działający operatorzy telefonii mobilnej drugiej generacji mogą czuć się, delikatnie mówiąc, nie-komfortowo. W tym roku pojawiły się pierwsze skromne zyski, a już głośno jest o technologii, która może kompletnie wyprzeć GSM. Tymczasem modele funkcjonowania GSM konstruowano przy założeniu, iż nie będzie już technologii nowej generacji. W tej sytuacji wiara w ostateczne zwrócenie się inwestycji w GSM jest jedynie mrzonką. Co gorsza, kolejna inwestycja łącznie z opłatami koncesyjnymi będzie kosztowała jeszcze więcej. Jakie są gwarancje, iż za 5 lat nie pojawią się telefony 4G, które będą miały równie niszczący wpływ na 3G, jak technologia UMTS na GSM?Technologia UMTS dowodzi natomiast, że istotnie osłabiają się bariery wejścia w sektorze. Branża telekomunikacyjna zawdzięcza swoją atrakcyjność z jednej strony dynamicznemu rozwojowi, z drugiej ponadprzeciętnym marżom, które są realizowane w podstawowej działalności. Jeśli proces opadania barier wejścia będzie dalej postępował, to można oczekiwać również, że marże realizowane na usługach telekomunikacyjnych obniżą się do bardziej naturalnych poziomów. A to nie pozostanie bez wpływu na wycenę spółek telekomunikacyjnych.Rola sektora telekomunikacyjnego w gospodarce w ostatnich latach istotnie wzrosła. Można zaryzykować stwierdzenie, iż gospodarka o niedorozwiniętej infrastrukturze telekomunikacyjnej jest z góry skazana na niepowodzenie. W pierwszej połowie lat 90. Polska należała do najgorzej rozwiniętych krajów pod tym względem w swojej grupie, jednak w ostatnich latach sytuacja uległa znacznej poprawie. Czy będziemy zmniejszać dystans w stosunku do krajów rozwiniętych, czy też zatrzymamy się na obecnym etapie ? zależy w dużej mierze od roztropnych decyzji koncesyjnych.
Grzegorz WilhelmCimochowski Doradca [email protected]