Od prawie 60 lat Święto Dziękczynienia obchodzone jest w USA w każdy czwarty czwartek listopada. W tym roku decyzja Kongresu o ustaleniu takiej ruchomej daty dla Thanksgiving Day okazała się zbawienna dla kursów akcji europejskich spółek technologicznych i telekomunikacyjnych.
Przez pierwsze trzy dni mijającego tygodnia akcje te taniały w zastraszającym tempie. W czwartek zaś, gdy amerykańskie giełdy były zamknięte, zaczęły odrabiać straty.Na początku tygodnia nie mogło być jednak w Europie inaczej, skoro indeks Nasdaq Composite spadł w poniedziałek o 5%, a w środę o ponad 4% i znalazł się na poziomie najniższym w tym roku, aż o 40% poniżej marcowego rekordu. A to, co dzieje się na Nasdaq, wciąż ma kluczowe znaczenie dla koniunktury spółek technologicznych w Europie Zachodniej. W USA zaś i tak złe nastroje wobec tych spółek, spowodowane ich rozczarowującymi wynikami dodatkowo, pogorszyła niepewność inwestorów wywołana wciąż nie rozstrzygniętymi wyborami prezydenckimi.Zdaniem obserwatorów rynku, inną przyczyną czwartkowego odbicia w Europie ? poza Świętem Dziękczynienia ? była strategia funduszy hedgingowych. Na początku tygodnia agresywnie wykorzystywały one krótką sprzedaż, pozbywając się akcji spółek technologicznych, których nie posiadały, w nadziei odkupienia ich po niższych cenach. I właśnie w czwartek zamykając krótkie pozycje zaczęły kupować, co wyraźnie podbiło kursy.To, co działo się na giełdach w mijającym tygodniu, uważnie obserwowali potentaci branży telekomunikacyjnej, gdyż właśnie weszły na rynek nowe emisje holenderskiego KPN, Telekom Austria i hiszpańskiej Telefonica Moviles. Nie mogli być zadowoleni z przebiegu notowań.A rzecz w tym, że trzy największe europejskie firmy tej branży ? France Telecom, Deutsche Telekom i British Telecom ? na przyszły rok zaplanowały emisje akcji swoich spółek telefonii komórkowej. Ale niechętna reakcja inwestorów na oferty z tego tygodnia zwiększyła wątpliwości co do tego, czy rynek jest w stanie wchłonąć jeszcze więcej papierów telekomunikacyjnych. Inwestorzy obawiają się bowiem wysokiego poziomu zadłużenia tej branży i coraz ostrzejszej konkurencji.Przy wszystkich obecnych ofertach ceny emisyjne ustalono na najniższych poziomach widełek, a i tak kursy Telekom Austria i KPN spadły od razu w dniu debiutu, a hiszpańskiej spółki nazajutrz. W piątek trochę odrobiły straty.Z wszystkich tych emisji pozyskano z rynku w sumie 10,1 mld euro, gdy tymczasem ambicje i potrzeby czołowych europejskich telekomów są o wiele większe. France Telecom chce sprzedać w pierwszym kwartale akcje New Orange za 10?12 mld euro. Deutsche Telekom na ten sam okres zaplanował emisję T-Mobile, z której chce pozyskać 5?6 mld euro. British Telecom zamierza zaś ściągnąć z rynku 9 do 18 mld euro ze sprzedaży 25% BT Cellnet. W sumie więc ich apetyty sięgają 24?30 mld euro.Jeśli szybko nie nastąpi poprawa nastrojów, to najwięksi europejscy operatorzy muszą zdać sobie sprawę, że ich nowe emisje będą przez rynek przyjęte równie źle, jak o wiele mniejsze oferty z mijającego tygodnia. I dwa razy powinni pomyśleć, zanim przystąpią do realizacji planów emisyjnych.
J.B., ?Financial Times?