Subiektywna ocena sytuacji
Jeśli chodzi o akcje, to nasz rynek jest zawsze epigonem światowych rynkóww fazie hossy. Możemy pierwsi rozpocząć bessę, nigdy hossę. Nie należy więc wierzyć w wejście poważnego kapitału zagranicznego do Polski w warunkach światowej niechęci do akcji.
Prezydentem USA został, zgodnie z oczekiwaniami, G.W. Bush. Okazało się, że rynek ?miał już to w cenach?. To, że G.W. Bush został zwycięzcą, uważane jest powszechnie za okoliczność sprzyjającą rynkowi akcji. Już w piątek prezydent-elekt zapowiedział, że w przyszłym roku rozpocznie proces obniżania podatków. Niebezpieczne jest to, że będzie on słabym prezydentem. Zapowiadane jest liczenie głosów (dziennikarze), które uniemożliwił swoim wyrokiem Sąd Najwyższy. Jeśli okaże się, że po ręcznym liczeniu szefem państwa mógł zostać A. Gore, to pozycja Busha będzie jeszcze słabsza.Obniżka podatkówmoże zaszkodzićW tej sytuacji nowy prezydent potrzebuje spektakularnego sukcesu. Jednak dążąc do niego może popełnić błąd. Takim błędem może być obniżenie podatków o 1,3 bln dolarów. Argumentacja jest prosta: gospodarka zwalnia niebezpiecznie szybko i potrzebuje poważnego wspomagania. Problem w tym, że sytuacja podobna jest do pożaru, który jedna strona usiłuje ugasić sypiąc piasek (Fed i stopy), a druga chce dolać benzyny (Bush i redukcja podatków). Nie jest tajemnicą, że A. Greenspan jest zwolennikiem przeznaczenia nadwyżki budżetowej na spłacenie długu narodowego, a nie na obniżenie podatków. Zapowiedzi nowego prezydenta mogą więc opóźnić obniżenie stóp procentowych. Po drugie zaś mogą się sprawdzić przewidywania niektórych analityków amerykańskich, że w okolicach marca A. Greenspan odejdzie na emeryturę nie mogąc znaleźć wspólnego języka z nową administracją. Niestety, to, kto ma rację, zobaczymy dopiero po efektach. Duże zwolnienie gospodarki jest faktem. Przewiduje się, że w połowie następnego roku wzrost PKB będzie wynosił około 2%, co oznacza zmniejszenie o cztery punkty procentowe w stosunku do drugiego kwartału br. Takie zwolnienie ostatnio wystąpiło w 1982 roku.Ostatnie z serii były dane o produkcji przemysłowej podane w piątek ? spadła drugi miesiąc z rzędu. Wypowiedzi A. Greenspana wskazują na to, że jest tego zwolnienia całkowicie świadom. Nie jest to jednak takie proste. Już kilka tygodni temu pisałem, że Fed jest między Scyllą (zwolnienie gospodarki mogące prowadzić do recesji) a Charybdą (inflacja). Dużej inflacji nie widać, to fakt. Jednak płace rosną szybciej, niż oczekiwano, bezrobocie nieco się zwiększa, ale dalej jest znikome, a inflacja bazowa (CPI core rate) w piątek pokazała wzrost większy, niż oczekiwano. Jeśli doda się do tego zapowiedzi znacznego obniżenia podatków, to może być niewesoło.Rynek prosi o obniżkęNiewątpliwie dobrą informacją dla inflacji jest wejście cen ropy w trend spadkowy. Jednak taka zniżka bardzo niepokoi OPEC, który już mówi o tym, że 17.01 może obniżyć wydobycie o 1 mln baryłek. Rosnące euro (na wykresie widać, że droga do 0,93 jest otwarta) też dobre dla inflacji nie jest (duży deficyt handlowy powoduje import inflacji). Poza tym fakt słabnięcia gospodarki amerykańskiej w dużo większym stopniu niż europejskich powoduje wyprzedaż aktywów denominowanych w dolarach, a to dodatkowo osłabia rynek akcji co z kolei osłabia gospodarkę.Najważniejsze jest jednak dzisiejsze posiedzenie FOMC. Rynkowi już nie wystarczy zmiana nastawienia na neutralne. To ?jest w cenach?. Rynek prawie na klęczkach prosi o natychmiastową obniżkę. Podniosły się paniczne głosy mówiące o tym, że obniżka musi być już teraz, że jeśli będzie w styczniu, to nie uchroni gospodarki przed twardym lądowaniem. Dlatego w piątek mieliśmy tak dużą przecenę. Wszyscy komentatorzy mówili, że to ostrzeżenie Microsoftu spowodowało spadek. Jestem innego zdania. Rosnące CPI i spadająca produkcja spowodowała z jednej strony zmniejszenie oczekiwań na obniżkę stóp już we wtorek, a malejąca produkcja wzmogła strach przed twardym lądowaniem gospodarki. Microso tylko wygodnym pretekstem. Co zrobi Fed? Co prawda, od dawna mówi się, że rynek nie ma co liczyć na pomoc Fed w obronie kursów akcji, ale skoro A. Greenspan publicznie docenił wpływ słabego rynku akcji na stopień zwolnienia gospodarki, to jakaś szansa istnieje. Zapowiedzi G.W. Busha znacznie ją jednak minimalizują. Ja obstawiałbym, że FOMC jedynie zmieni nastawienie. W każdy razie nikt już w USA nie wierzy w świętego Mikołaja i w Abby J. Cohen (na koniec roku S&P 500 równy 1575 pkt.). Przypominam mój ulubiony, samokrytyczny cytat z ?Księgi bessy? J. Rothchilda: ?Kiedy ekonomiści, wybitni inwestorzy i cytujący ich reporterzy przewidują jakiekolwiek zjawiska związane z pieniędzmi, mylą się. Przy czym nie jest tak, że mylą się czasami ? ich prognozy są nieomylnie mylne?.DJIA męczy sięw trendzie bocznymPrzejdźmy do analizy technicznej. DJIA męczy się w trendzie bocznym. Obecnymi poziomami, które powinny zadecydować o dalszym ruchu, są: w przypadku wzrostu pokonanie obszaru 10 800?10 900 pkt., a w przypadku spadku zamknięcie poniżej 10 300 pkt. Nic więcej nie można powiedzieć o tym indeksie. S&P 500 wygląda dużo gorzej. Wykres utworzył dwa okna bessy, co jest bardzo złym prognostykiem. Wsparcie jest teraz na 1300 pkt. Przebicie tego wsparcia (na co wyraźnie się szykuje) może dać przecenę do 1220 pkt.Nasdaq też nie obronił 2700 pkt. i utworzył okno bessy, jednak trzyma się bardzo blisko tego poziomu, którego okolice mają szansę zatrzymać spadki. Wsparciem jest w tej chwili 2500 pkt., po przebiciu którego indeks powinien szybko zejść do 2300 pkt. Oporem nie do przebicia w tym roku jest 3050 pkt.Jakie wnioski? Czekamy na posiedzenie FOMC. Zmiana nastawienia na neutralne nie da impulsu rynkowi, który będzie zależny od wszelkich ostrzeżeń płynących ze spółek i danych makro. To nie jest scenariusz pozytywny. Nie biorę w ogóle pod uwagę utrzymania nastawienia, bo to byłby dramat. Mało prawdopodobne obniżenie stóp dałoby szaleńczy wzrost cen akcji. Klucze do raj(d)u są znowu w rękach A. Greenspana.W ostatnich komentarzach byłem optymistą, ale taki wzrost WIG20 wbrew atmosferze na rynkach światowych nieco mnie zdziwił. Można opisać krótko to, co się działo w Warszawie: hossa w sektorze bankowym, do którego dołączyło parę innych spółek (TP SA, KGHM, Orbis). Na szerokim rynku nie wyglądało to wcale tak znakomicie ? nieważony indeks cenowy spadł o 0,5%.Korekta w bessieOczywiście, natychmiast podniosły się głosy o wejściu kapitału zagranicznego i hossie. Polemizowałbym z takimi opiniami. Nie przeczę, że jakiś kapitalik zagraniczny mógł dotknąć rynku przy okazji zakupu obligacji. Obligacje rzeczywiście są w tej chwili dobrą inwestycją, bo w warunkach zmniejszania się inflacji i zagrożenia kryzysem walutowym są chyba najlepszą lokatą w Europie. Jeśli chodzi o akcje, to nasz rynek jest zawsze epigonem światowych rynków w fazie hossy. Możemy pierwsi rozpocząć bessę, nigdy hossę. Nie należy więc wierzyć w wejście poważnego kapitału zagranicznego do Polski w warunkach światowej niechęci do akcji. Obserwatorzy rynku powiedzą, że widać gołym okiem wejście inwestorów zagranicznych po kursie złotego. Nie zgadzam się z takim stawianiem sprawy. Kurs złotego do dolara rzeczywiście rośnie od 5 tygodni, ale do euro pozostaje praktycznie bez zmian. Cały wzrost złotego do dolara jest pochodną wzrostu walut europejskich do dolara wynikającego z osłabienia gospodarki amerykańskiej.Uważam, że w minionym tygodniu było kilka przyczyn, które dały wzrost na rynku akcji. Podstawowa, według mnie, to działalność OFE, które dokonują klasycznego ?windows dressing? pod koniec roku utrzymując kursy na odpowiadającym im poziomie lub podnosząc je do takiego poziomu, żeby bilanse na koniec roku wyglądały dobrze. Wobec śladowej obecności inwestorów zagranicznych mogą to robić bez wielkiego ryzyka. Drugą przyczyną jest wzrost wyceny polskich banków po tym, jak Erste Bank kupił 87% największego słowackiego banku (Slovenska Sporitelna) za cenę dającą podwojoną wartość księgową. Trzecim jest zakończenie ostrej fazy kryzysu w Turcji. Dzięki temu spadające w czasie kryzysu BUX i PX50 mocno odbiły, WIG20 musiał przy okazji skorzystać. Te trzy przyczyny plus bliskość końca roku i oczekiwania na efekt stycznia były powodem wzrostu, który na razie nie jest niczym więcej niż korektą w bessie.Lepiej w makroNiezaprzeczalnym faktem jest jednak i to, że chwilowo znikły poważniejsze zagrożenia makro. Inflacja lekko zwalnia. Ustawy okołobudżetowe zostały przyjęte dzięki głosom UW, co daje pewność przyjęcia projektu budżetu. W tym tygodniu AWS będzie musiał więc z bólem serca głosować za kandydaturą L. Balcerowicza na szefa NBP. AWS bardzo chce dotrwać do wyborów we wrześniu, ale niektórzy z posłów tego ugrupowania szczerze nienawidzą L. Balcerowicza i głosowanie za jego kandydaturą będzie dla nich czymś niewyobrażalnym. Nie zdziwię się wcale, jeśli ta kandydatura nie przejdzie. Jeśli jednak L. Balcerowicz zostanie prezesem NBP, to budżet zostanie przyjęty, wybory odsunięte do września 2001 r., a perspektywa poważnych problemów w gospodarce też przesunięta przynajmniej do czerwca.Istnieje więc możliwość kontynuacji wzrostu, który może szybko zmienić swój charakter z nieco sztucznego na fundamentalny i rozszerzyć się na cały rynek. Oczekiwania na to, że RPP obniży stopy już w pierwszym kwartale, również pomagają rynkowi. Stopy są zdecydowanie za wysokie i przede wszystkim nie powinny być takie już dawno, więc obniżka będzie. Czy RPP zdąży ze skalą i czasem obniżki tak, żeby nie wprowadzić gospodarki w recesję? To dobre pytanie, ale odpowiedź poznamy po fakcie.Nie ma takiej możliwości, żebyśmy uniknęli korelacji z Eurolandem. DAX dotarł do dolnego ograniczenia kanału rocznego trendu spadkowego. Najbardziej prawdopodobny jest więc ruch w górę, ale wybicie do dołu byłoby sygnałem do większej przeceny, nawet o 700?800 pkt. CAC wygląda dużo gorzej. Nieubłaganie realizuje dużą formację RGR (zakres spadku do 5000 pkt.). Krótkoterminowo obowiązuje trend spadkowy (5650?6000 pkt.). Z tych wykresów nie wynika więc nic dobrego.U nas bardzo niepokojąco wygląda indeks cenowy. Nie widać śladu chęci do powrotu nad przebitą linię dwuletniego trendu wzrostowego. To zły znak. WIG20 pokonał z impetem linię trendu spadkowego, powrócił nad długoterminową linię trendu wzrostowego przebitą na przełomie września i października oraz przełamał opór na 1735 pkt. ? teraz ten poziom zamienił się we wsparcie. To wszystko mocne sygnały kupna. Indeks nie zdołał pokonać oporu na 1800 pkt., a następny bardzo silny opór to 1860 pkt. Sądząc po zakresie wzrostu wynikającym z formacji W oraz z górnego ograniczenia kanału trendu wzrostowego, WIG20 powinien dotrzeć do 1900 pkt. W najbliższym czasie jednak bardzo silne wykupienie oscylatorów krótkoterminowych sugeruje korektę. Również szpulka na świeczkach ostrzega przed wytracaniem impetu wzrostowego i korektą.Zostało nam kilka sesji w tym roku. Jak to będzie wyglądało? Nasz rynek jest w stanie przez kilka sesji grać pod prąd trendów na rynkach światowych, ale to wszystko, na co go stać. W warunkach globalizacji nie ma takiej możliwości, żeby trwało to dłużej. Jeżeli OFE przetrzymają dekoniunkturę grając pod prąd to dobrze dla nich (i dla nas). Nie liczyłbym na to, że fundusze wytrzymają jeszcze kilka dni dłużej. Patrzyłbym więc na to, co będzie się działo na rynkach europejskich, a przede wszystkim na posiedzenie FOMC i reakcje rynków na jego wyniki. Ostrożność jest bardzo wskazana ? święty Mikołaj jest kapryśną postacią. Korzystając z okazji życzę wszystkim Czytelnikom spokojnych i zdrowych świąt Bożego Narodzenia.
Piotr Kuczyński