Na otwarciu byliśmy 7,8% powyżej starego parytetu, a więc na takim poziomie, jak w czwartek popołudniu. USD kosztował 4,127 zł, euro ceniono na 3,817 zł. Prawie od razu rozpoczęło się zamykanie pozycji spekulacyjnych otwartych w obronie poziomu 3,80 na rynku eurozłotego.

Kupno polskiej waluty musiało, oczywiście, zaowocować jej wzmocnieniem. Już po kilkunastu minutach za dolara płacono 4,1130 zł, a za euro 3,81 zł, co odpowiadało 8,0% powyżej parytetu. Potem korekta na 7,75% (złotemu zaszkodziły informacje o tym, że według szacunków GUS, PKB w 2000 roku wzrósł o 4,1%, a więc mniej, niż oczekiwano) i o 11.00 było już właściwie po wszystkim. Do końca notowań podążaliśmy za rynkiem eurodolara. Pod koniec notowań kurs USD/zł wynosił 4,1430 (dokładnie tyle, ile w czwartek na zamknięciu), euro/zł zaś ? 3,816.Na rynku wspólnej waluty znowu obserwowaliśmy huśtawkę nastrojów. Przedwczorajsze wypowiedzi Alana Greenspana, dotyczące sytuacji gospodarczej w USA, nie zostały przyjęte z optymizmem, choć z drugiej strony, nie wywołały paniki. Szef fed oznajmił, że gospodarka praktycznie przestała się rozwijać, tempo jej wzrostu jest bliskie zeru. Jego zdaniem, trzeba obniżyć podatki, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia recesji. Inwestorzy zareagowali kupowaniem wspólnej waluty. Pierwszych transakcji dokonywano jeszcze po 0,9245, ale już około 11.30 osiągnęliśmy 0,9313. Niestety, tu dobra passa się skończyła. Spekulacje na rynkach doprowadziły do silnej korekty i znowu osiągnęliśmy poziomy w okolicach 0,9220. Mniej więcej w tym samym czasie opublikowano dane o zamówieniach w USA. Okazały się one całkiem niezłe (przewidywano półtoraprocentowy spadek, tymczasem zobaczyliśmy wzrost o 2,2%). Ale jak na ironię właśnie wtedy euro zaczęło zyskiwać (znowu jakieś większe zlecenie, prawdopodobnie klientowskie). Dopiero pod koniec notowań nastąpił spadek. Ostatnich transakcji dokonywano po 0,9220.Piątkową sytuację na rynku papierów skarbowych można opisać bardzo krótko: rano nieznacznie w górę, potem spokój. Aktywność uczestników rynku była mała, nie zawarto zbyt dużej liczby transakcji. Za pięciolatka trzeba było zapłacić 85,0 zł na otwarciu (25 groszy więc niż w czwartek) i 5?10 groszy mniej pod koniec notowań.Przyszły tydzień zapowiada się bardzo interesująco. W czwartek poznamy dane o rachunku obrotów bieżących. Rynek spodziewa się kontynuacji trendu spadkowego, szacując deficyt na około 850 mln USD. Gdyby okazało się, że rzeczywista wielkość nie będzie znacząco większa, przyszły tydzień zakończymy z optymizmem. Chyba że zaskoczy nas sytuacja polityczna. A jest to możliwe, Sejm będzie bowiem debatował nad budżetem.