Mieszkanie za zyski z funduszu inwestycyjnego?

Jakim rezultatem może skończyć się projekt inwestycyjny, polegający na powierzeniu funduszom kapitału uzyskanego z zaciągniętego kredytu hipotecznego, którego zastawem jest nieruchomość zamieszkana przez inwestora?

Aktualizacja: 23.02.2017 05:55 Publikacja: 17.03.2007 10:05

Ostatnimi czasy takie inwestycje są podobno proponowane przez niektórych doradców finansowych. Ich zdaniem, jest to świetna forma wykorzystania sytuacji wysokich stóp zwrotu uzyskiwanych przez fundusze inwestycyjne w sytuacji bardzo niskiego oprocentowania kredytów hipotecznych.

Przed tygodniem starałem się przedstawić kilka zagrożeń, z jakimi powinna się liczyć osoba, która taki projekt poważnie rozważa. Choć można było odnieść takie wrażenie, nie było moim zamiarem kogokolwiek od tego pomysłu odciągać. Nie uważam, że jest on zły, choć myślę, że jego powodzenie zależy od kilku warunków. Chciałem uświadomić, jakie ryzyko podejmuje osoba inwestująca w ten sposób oraz jakie są możliwe wyniki projektu. Był to suchy tekst, niepoparty liczbami. Teraz przyszła pora na liczby.

Na podstawie danych

historycznych

Do oceny możliwości powodzenia tego projektu posłużyłem się symulacją wykorzystującą dane z ostatnich prawie siedmiu lat. Moim celem było wyznaczenie takiego okresu, który zawierałby zarówno czas spadków cen akcji, jak również ich wzrostów. Specjalnie posłużyłem się cyklem, który zaczyna się od spadku cen, by przekonać się, jak będzie zachowywał się kapitał i jak będzie przebiegała spłata kredytu w najmniej korzystnych warunkach. Chciałem znać odpowiedź na pytanie, czy silny spadek cen, późniejsza konsolidacja i początkowy wolny, a później szybki ich wzrost pozwolą na utrzymanie kapitału na wystarczającym poziomie, by nadal z optymizmem patrzeć na kolejne lata spłaty kredytu.

Takie podejście wydaje się mieć uzasadnienie. Przecież nie znamy przyszłości i nie możemy z góry zakładać, że rynek nadal będzie sobie radośnie wzrastał zaraz po zakupie jednostek uczestnictwa. Tym bardziej że w tej chwili mamy już za sobą kilka lat hossy, co sprawia, że trudno oczekiwać, by takie zachowanie cen miało trwać jeszcze długie lata. Trzeba się liczyć ze spadkami cen i w związku z tym chciałem sprawdzić, z czym należy się liczyć, jeśli te nastąpią dość szybko po rozpoczęciu inwestycji. Jeśli w wariancie pesymistycznym wynik będzie pozytywny, to tym bardziej liczyć będzie można na sukces, gdy warunki rynkowe będą sprzyjające.

Założenia

Jak wspomniałem w pierwszej części analizy, zrobiłem ją na prośbę jednego z moich znajomych, a więc pod uwagę wziąłem warunki kredytu, jaki on dość niedawno zaciągnął. Jest to kredyt złotowy, 30-

-letni, o stałej racie, oparty na zmiennej stopie procentowej, której wysokość jest zależna od wartości trzymiesięcznego WIBOR-u, do którego dodawana jest marża banku wynosząca 0,9 proc. Wielkość stopy procentowej jest korygowana kwartalnie. Dla uproszczenia w analizie pominąłem koszty prowizji. Zarówno banku przy zaciąganiu kredytu, jak i funduszu przy zakupie jednostek uczestnictwa. Ich uwzględnienie nieznacznie pogorszyłoby uzyskane wyniki.

Do analizy wzięto jedynie te fundusze, które mogły się pochwalić odpowiednio długą historią zmian wartości jednostki uczestnictwa. Przyjąłem kilka wariantów inwestycji w zależności od tego, ile środków było lokowanych w funduszach oraz jaka stopa procentowa (zmienna czy stała) wyznaczała wielkość rat kredytu.

Warianty

Pierwszym wariantem była inwestycja wszystkich środków z kredytu w wybrany fundusz z listy 28. Są to instytucje, które z założenia w swoich portfelach mają posiadać akcje, a więc przynosić stopy zwrotu znacznie wyższe od lokat, w zamian za wyższe podejmowane ryzyko. Drugim wariantem było podzielenie posiadanego kapitału na dwie równe części, z których jedna była inwestowana w wybrany fundusz, a druga albo umieszczana na lokacie (jeśli mieliśmy do czynienia ze stałą stopą procentową) lub inwestowana w jeden z ośmiu funduszy o najniższym poziomie ryzyka. Ze względu na wynik osiągnięty w badanym okresie, z ośmiu funduszy bezpiecznych (patrz tabela 1.) do dalszych analiz wybrałem PZU Papierów Dłużnych.Tabele zawierają wyniki symulacji. Jako wynik rozumiem tu różnicę między kwotą posiadanego kapitału na koniec października 2006 roku a kwotą kredytu pozostałego do spłaty na ten sam dzień. Modelowa prezentacja możliwych do uzyskania wyników jest pokazana na wykresie 1. Linia 1 - to malejąca kwota spłacanego kredytu. Linia 2 - to kwota kapitału malejącego szybciej od spłacanego kredytu - sytuacja niekorzystna, bo w pewnej chwili kapitał zmaleje do zera i kredyt będzie musiał być spłacany z innych źródeł. Linia 3 - to linia kapitału malejącego wolniej od kwoty kredytu - sytuacja korzystna, gdyż w chwili spłacenia kredytu pozostaje dodatkowo suma będąca zyskiem z całej operacji. Oczywiście, w realnych warunkach takie idealne przebiegi się nie zdarzają, co widać na pozostałych zamieszczonych wykresach.

Proszę nie brać przedstawionych tabel jako swoistego rankingu, bo nie to było celem analizy. Moim zamierzeniem było przekonać się, jakie szanse powodzenia ma projekt. Nie chodzi o to, który fundusz był najlepszy, a który najgorszy, ale raczej przekonanie się, ile funduszy z listy sobie z tym zadaniem poradziło. Moim zdaniem, tworzenie rankingów nie ma większego sensu, a tym bardziej wykorzystywanie ich jako wskazówki do wyboru miejsca ulokowania kapitału. Wyniki z przeszłości w żadnym razie nie są gwarantem, że fundusz, który osiągnął zysk, będzie go osiągał także później. Dotyczy to również instytucji, których wynik nie poradził sobie z finansowaniem kredytu. Faktycznie bowiem, wybierając fundusz, w tej chwili skazujemy się na wybór po części losowy. Przecież nie można zakładać, że układ takiego "rankingu" będzie stały przez wiele lat. Zatem nie chodzi tu o wybór takiego lub innego funduszu, ale przekonanie się, jakie mamy szanse na sukces. Będą one tym większe, im więcej funduszy poradzi sobie z uzyskaniem wyniku pozytywnego.

Wyniki badania

W tym szczególnym wypadku skupiłem się na odpowiedzi na pytanie, jaka część funduszy jest w stanie sprawić, by badany projekt miał szanse powodzenia w trudnych warunkach rynkowych, gdy tuż po rozpoczęciu inwestycji (po nieco ponad dwóch miesiącach) ceny akcji zaczynają spadać. W przypadku wariantu ze zmienną stopą procentową, który obecnie przy zaciąganiu kredytu jest dominujący, ważne było także to, że w pierwszej połowie badanego okresu stopy procentowe były wysokie, co jeszcze bardziej zdusiło wyniki. Tabela 2 (patrz str. 16). wyraźnie pokazuje, że tylko dzięki kilku funduszom udało się uzyskać nadwyżkę kapitału nad kwotę kredytu. Większość funduszy nie sprostała.

Jakie można na tej bazie wyciągnąć wnioski? Wcale nie oznacza to, że projekt nie ma sensu. Warto mieć świadomość, że kluczowy jest tu punkt rozpoczęcia inwestycji. Nie chodzi bynajmniej o próbę łapania dołka koniunktury, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że rozpoczynanie inwestycji w fundusz po kilku latach hossy naraża inwestora na sytuację podobną właśnie do opisanej w symulacji - kupno jednostek uczestnictwa blisko ich szczytu wyceny. Taki początek skutecznie zmniejsza szanse na sukces. Jak pokazuje tabela 2., wyniku nie poprawia rozłożenie kapitału na części i zainwestowanie tylko połowy w instrument ryzykowny. Rozkład wyników jest podobny.

Tabela 3. pokazuje wyniki przy założeniu stałej stopy kredytu hipotecznego (przyjęto 7 proc.). Jest ona wyższa od obecnej, ale i tak znacznie niższa od średniej z całego okresu. Jak widać, wyniki w tym wariancie są znacznie bardziej korzystne. To pokazuje, jak ważny jest koszt obsługi kredytu. To oczywiście żadna nowość. Chciałem wskazać, czy nie warto się zastanowić nad rozważeniem (jeśli taka możliwość jest) zaciągnięcia kredytu według stałej stopy procentowej, który mimo wyższej od aktualnej na daną chwilę zmiennej stopy daje większe szanse na sukces. W końcu inwestor zaciąga kredyt na długi czas i uwolnienie się od ryzyka stopy procentowej to spora ulga. Zdaję sobie sprawę, że stopy procentowe w 2000 r. były znacznie wyższe od obecnych, ale czy ktoś nam zagwarantuje, że w ciągu 30 lat od chwili obecnej nie zdarzy się podobny wypadek?

Zadaniem tej analizy nie jest jedynie doszukiwanie się szans, ale także zagrożeń. Jeśli więc mamy iść za głosem doradcy finansowego i zaciągnąć kredyt, bo "stopy są niskie", to zróbmy to tak, by faktycznie ustalić takie stopy na cały czas kredytu. Oczywiście, może się zdarzyć, że oprocentowanie kredytów będzie jeszcze niższe, ale ile mogą one jeszcze spaść? Wydaje się, że z tego punktu widzenia znacznie większe jest ryzyko ich wzrostu.

Zamiast konkluzji

Co odpowiedziałem znajomemu? Owszem, projekt zainwestowania środków pochodzących z kredytu hipotecznego w fundusz inwestycyjny jest ciekawym rozwiązaniem "zlewarowania" posiadanego majątku. Problem w tym, że nie jest to projekt dobry w każdym momencie cyklu koniunktury na rynku akcji. Inwestując w fundusz na szczycie hossy, ryzyko straty jest zbyt duże. Nie znamy, niestety, momentu zakończenia hossy. Nie wiadomo, czy skończy się ona za miesiąc czy rok. Problem w tym, że trwa ona już na tyle długo, że jej koniec się zbliża. Choćby właśnie ze względu na modę na takie projekty.

Namawianie w tej chwili kogokolwiek do zaciągania kredytu pod zastaw własnego domu, by inwestować w fundusz inwestycyjny jest, mówiąc delikatnie, mało roztropne. Zupełnie inna sytuacja będzie miała miejsce, gdy rynek przeżyje załamanie. Gdy dotknie go przecena o 40-50 proc. Wtedy ryzyko początkowej straty wydaje się mniejsze, a więc i szansa na sukces większa. Na kupno w dołku raczej nie ma co liczyć, ale tu nie chodzi o kupno w dołku, bo rozpatrujemy przecież inwestycję w horyzoncie 30 lat. Inwestorowi powinno zależeć, by zmniejszyć ryzyko znacznej utraty kapitału już na samym początku trwania inwestycji, a to można próbować uzyskać przez zakupy nie po długotrwałej hossie, ale właśnie już po jej zakończeniu i po okresie spadków cen.

Wykres 1.

Modelowy przebieg linii obrazujących wartość kapitału, którym dysponuje inwestor,

oraz wartość spłacanego kredytu

Wykres 2.

Przebieg wartości kapitału i kredytu od początku 2000 do października 2006 roku

przy założeniu zainwestowania całości pozyskanego z kredytu kapitału w jednostki funduszu UniKorona Akcje. Takie zmiany wartości kapitału są akceptowane przez inwestora

Wykres 3.

Przebieg wartości kapitału i kredytu od początku 2000 do października 2006 roku

przy założeniu zainwestowania całości pozyskanego z kredytu kapitału w jednostki

funduszu Pioneer Agresywny. Tu widać wyraźnie, jak poważne konsekwencje może mieć zbyt mocny spadek wartości kapitału w początkowej fazie inwestycji. Późniejsza hossa na rynku

akcji oraz dynamiczny wzrost wartości jednostki uczestnictwa nie były w stanie odrobić

wcześniejszych strat

Tabela 1.

lp Nazwa funduszu

1 Unikorona Pieniężny

2 Skarbiec Kasa

3 Skarbiec Depozytowy

4 PZU Papierów Dłużnych

5 ING Gotówkowy

6 DWS Papierów Dłużnych

7 CitiPieniężny

8 BPH Pieniężny

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy