Pierwszym wariantem była inwestycja wszystkich środków z kredytu w wybrany fundusz z listy 28. Są to instytucje, które z założenia w swoich portfelach mają posiadać akcje, a więc przynosić stopy zwrotu znacznie wyższe od lokat, w zamian za wyższe podejmowane ryzyko. Drugim wariantem było podzielenie posiadanego kapitału na dwie równe części, z których jedna była inwestowana w wybrany fundusz, a druga albo umieszczana na lokacie (jeśli mieliśmy do czynienia ze stałą stopą procentową) lub inwestowana w jeden z ośmiu funduszy o najniższym poziomie ryzyka. Ze względu na wynik osiągnięty w badanym okresie, z ośmiu funduszy bezpiecznych (patrz tabela 1.) do dalszych analiz wybrałem PZU Papierów Dłużnych.Tabele zawierają wyniki symulacji. Jako wynik rozumiem tu różnicę między kwotą posiadanego kapitału na koniec października 2006 roku a kwotą kredytu pozostałego do spłaty na ten sam dzień. Modelowa prezentacja możliwych do uzyskania wyników jest pokazana na wykresie 1. Linia 1 - to malejąca kwota spłacanego kredytu. Linia 2 - to kwota kapitału malejącego szybciej od spłacanego kredytu - sytuacja niekorzystna, bo w pewnej chwili kapitał zmaleje do zera i kredyt będzie musiał być spłacany z innych źródeł. Linia 3 - to linia kapitału malejącego wolniej od kwoty kredytu - sytuacja korzystna, gdyż w chwili spłacenia kredytu pozostaje dodatkowo suma będąca zyskiem z całej operacji. Oczywiście, w realnych warunkach takie idealne przebiegi się nie zdarzają, co widać na pozostałych zamieszczonych wykresach.
Proszę nie brać przedstawionych tabel jako swoistego rankingu, bo nie to było celem analizy. Moim zamierzeniem było przekonać się, jakie szanse powodzenia ma projekt. Nie chodzi o to, który fundusz był najlepszy, a który najgorszy, ale raczej przekonanie się, ile funduszy z listy sobie z tym zadaniem poradziło. Moim zdaniem, tworzenie rankingów nie ma większego sensu, a tym bardziej wykorzystywanie ich jako wskazówki do wyboru miejsca ulokowania kapitału. Wyniki z przeszłości w żadnym razie nie są gwarantem, że fundusz, który osiągnął zysk, będzie go osiągał także później. Dotyczy to również instytucji, których wynik nie poradził sobie z finansowaniem kredytu. Faktycznie bowiem, wybierając fundusz, w tej chwili skazujemy się na wybór po części losowy. Przecież nie można zakładać, że układ takiego "rankingu" będzie stały przez wiele lat. Zatem nie chodzi tu o wybór takiego lub innego funduszu, ale przekonanie się, jakie mamy szanse na sukces. Będą one tym większe, im więcej funduszy poradzi sobie z uzyskaniem wyniku pozytywnego.
Wyniki badania
W tym szczególnym wypadku skupiłem się na odpowiedzi na pytanie, jaka część funduszy jest w stanie sprawić, by badany projekt miał szanse powodzenia w trudnych warunkach rynkowych, gdy tuż po rozpoczęciu inwestycji (po nieco ponad dwóch miesiącach) ceny akcji zaczynają spadać. W przypadku wariantu ze zmienną stopą procentową, który obecnie przy zaciąganiu kredytu jest dominujący, ważne było także to, że w pierwszej połowie badanego okresu stopy procentowe były wysokie, co jeszcze bardziej zdusiło wyniki. Tabela 2 (patrz str. 16). wyraźnie pokazuje, że tylko dzięki kilku funduszom udało się uzyskać nadwyżkę kapitału nad kwotę kredytu. Większość funduszy nie sprostała.
Jakie można na tej bazie wyciągnąć wnioski? Wcale nie oznacza to, że projekt nie ma sensu. Warto mieć świadomość, że kluczowy jest tu punkt rozpoczęcia inwestycji. Nie chodzi bynajmniej o próbę łapania dołka koniunktury, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że rozpoczynanie inwestycji w fundusz po kilku latach hossy naraża inwestora na sytuację podobną właśnie do opisanej w symulacji - kupno jednostek uczestnictwa blisko ich szczytu wyceny. Taki początek skutecznie zmniejsza szanse na sukces. Jak pokazuje tabela 2., wyniku nie poprawia rozłożenie kapitału na części i zainwestowanie tylko połowy w instrument ryzykowny. Rozkład wyników jest podobny.
Tabela 3. pokazuje wyniki przy założeniu stałej stopy kredytu hipotecznego (przyjęto 7 proc.). Jest ona wyższa od obecnej, ale i tak znacznie niższa od średniej z całego okresu. Jak widać, wyniki w tym wariancie są znacznie bardziej korzystne. To pokazuje, jak ważny jest koszt obsługi kredytu. To oczywiście żadna nowość. Chciałem wskazać, czy nie warto się zastanowić nad rozważeniem (jeśli taka możliwość jest) zaciągnięcia kredytu według stałej stopy procentowej, który mimo wyższej od aktualnej na daną chwilę zmiennej stopy daje większe szanse na sukces. W końcu inwestor zaciąga kredyt na długi czas i uwolnienie się od ryzyka stopy procentowej to spora ulga. Zdaję sobie sprawę, że stopy procentowe w 2000 r. były znacznie wyższe od obecnych, ale czy ktoś nam zagwarantuje, że w ciągu 30 lat od chwili obecnej nie zdarzy się podobny wypadek?