Od dawna rosną obawy przed głęboką korektą na rynku akcji. Tymczasem ostatnie wydarzenia sugerują, że scenariusz ten znacznie odsunął się w czasie. Jeśli chodzi o WIG20, to można wręcz przyjąć, że korekta właśnie się skończyła i zaczął się nowy etap fali wzrostowej. Podstawę do takiego wniosku daje analiza techniczna. Jak widać na wykresie, czwartek przyniósł wybicie w górę z trzytygodniowego zniżkującego kanału. Wiarygodność tego ruchu potwierdzają wysokie obroty (ponad 1,3 mld zł), zdecydowanie przewyższające aktywność z poprzednich tygodni, a zwłaszcza paru sesji poprzedzających wybicie.
4000 pkt to nie bajka
Wspomniany kanał można było traktować jako korektę. Wybicie z niego jest zatem równoznaczne z jej zakończeniem. Szerokość kanału wynosiła około 190 pkt i na tyle właśnie można szacować potencjał wzrostowy wynikający z tej formacji. Oznacza to, że WIG20 ma szansę dotrzeć przynajmniej na wysokość 3780 pkt.
Wnioski są jeszcze bardziej optymistyczne, jeśli wspomniany kanał uznamy za formację flagi znajdującą się na szczycie poprzedniej fali wzrostowej. Za taką interpretacją przemawiają również obroty, które zgodnie z teorią malały, im dłużej kształtowała się flaga, a w dniu wybicia z niej doszło do skoku aktywności inwestorów.
Teoria nakazuje, by potencjał wzrostowy wynikający z flagi obliczać jako wysokość fali wzrostowej poprzedzającej powstanie tej formacji. Od marcowego dołka do dolnej linii flagi WIG20 podskoczył o około 450 pkt. To oznaczałoby, że obecnie ma szansę przekroczyć nawet do 4000 pkt. Gdyby zwyżka ta miała odbyć się w tempie takim jak w marcu i kwietniu, osiągnięcie tego poziomu docelowego zajęłoby indeksowi około półtora miesiąca. Czy jest to scenariusz realny? Od czterech lat mamy hossę, więc wspinaczka WIG20 na coraz wyższe poziomy nie byłaby zaskoczeniem.