Inwestorzy myślą, że gorzej już być nie może

Choć na rynek nie napływa zbyt wiele dobrych informacji, indeksy giełdowe trzymają się dość mocno. Przekonanie, że gorzej już być nie może, ogranicza podaż na parkietach. To ułatwia odrabianie strat. Jednak do ukształtowania trwalszego ruchu w górę potrzebne jest większe zainteresowanie kupujących, którzy byliby chętni płacić coraz więcej za akcje. Tego wciąż brakuje

Aktualizacja: 28.02.2017 01:50 Publikacja: 29.03.2008 13:01

Za nami pierwszy od połowy lutego naprawdę udany tydzień na warszawskiej giełdzie. WIG zyskał blisko 4 proc. i oddalił się od kluczowego w dłuższym terminie wsparcia, jakie na wysokości 44,5 tys. stanowi styczniowy dołek. Dziś dzieli nas od niego niecałe 6 proc. Całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że dopiero byliśmy na krawędzi przełamania tej ważnej bariery. Niewiele, gdy zestawimy to z utrzymującą się w ostatnich 3 miesiącach zmiennością. Wskaźnik ATR, mierzący skalę wahań, za ten okres sięga 4,7 proc. Zakładając utrzymanie się zmienności o takiej sile w najbliższej przyszłości, wystarczą dwie niekorzystne sesje, byśmy znów stanęli przed groźbą sforsowania tego silnego wsparcia.

Presja na rynku

międzybankowym

Poprawę nastrojów obserwowaliśmy również na zagranicznych parkietach, i to z tym głównie trzeba wiązać zwyżkę na naszej giełdzie. Przyczynił się do niej również powrót wzrostów na rynku surowców, co miało korzystne przełożenie na postrzeganie przez inwestorów emerging markets. Z naszego punktu widzenia ta kwestia najsilniej dała się odczuć w czwartek, kiedy to praktycznie tylko mocny skok notowań KGHM pociągnął w górę indeksy. Z 1,3-proc. zwyżki WIG aż 0,46 pkt proc. przypadło tego dnia na KGHM. W przypadku WIG20 z 1,5-proc. wzrostu miedziowy kombinat odpowiadał za ponad połowę.

Korzystnie na nasz rynek oddziaływały też doniesienia makroekonomiczne, z dalszym szybkim wzrostem sprzedaży detalicznej w lutym na czele. Pozytywnie odebrana została też zapowiedź bardzo dobrych wyników PKO BP w trzech pierwszych miesiącach tego roku (ma zarobić 1 mld zł). Jednak to klimat na światowych parkietach jest tym, co pozwala inwestorom pozytywnie odczytywać takie wiadomości.

Gdyby nie on, to duża dynamika wzrostu sprzedaży detalicznej mogłaby zostać potraktowana jako czynnik zwiększający zagrożenie mocniejszymi od oczekiwanych podwyżkami stóp procentowych. Zresztą to, na co inwestorzy głównie zwracają obecnie uwagę, widać po zainteresowaniu spółkami z poszczególnych segmentów. Najbardziej w górę szły akcje blue chips, których postrzeganie w największym stopniu uzależnione jest od koniunktury na globalnych parkietach. Słabiej wypadły małe i średnie firmy, do których mogą zniechęcać wciąż niepewne perspektywy oraz groźba dalszego wzrostu kosztów pieniądza. Jest ona realna. Stawki na rynku międzybankowym podniosły się do najwyższego poziomu od trzech lat. W przypadku 3-miesięcznego Wiboru dotarły do 6,14 proc.

Tu znajduje odzwierciedlenie powracająca presja na międzynarodowych rynkach pieniądza. 3-miesięczne stawki dla euro podniosły się w marcu z 4,39 proc. do 4,74 proc. Mimo utrzymujących się oczekiwań na kolejne obniżki stóp procentowych przez Rezerwę Federalną zaczęło się zwiększać nawet oprocentowanie pożyczek w dolarach. Dziesięć dni temu wynosiło 2,54 proc., teraz 2,7 proc. To niekorzystne zjawisko, bo ogranicza efekty łagodzenia polityki pieniężnej.

Czy jest się z czego cieszyć?

Sygnały z rynku międzybankowego to nie jedyne niepokojące wiadomości. Choć ostatnie dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym i pierwotnym w USA wypadły lepiej od prognoz, to trudno przyjąć, że sytuacja w tym względzie poprawia się. Tym bardziej że ceny na rynku wtórnym idą mocno w dół, a do tego oczekiwany jest ich dalszy spadek. Standard & Poor?s spodziewa się, że od rekordowych poziomów z 2006 r. do końca 2008 r. spadną o jedną piątą.

Z psychologicznego punktu widzenia lepsza od spodziewanej sprzedaż to dobra wiadomość. Po wielu miesiącach rozczarowań wreszcie rzeczywistość nie wypada gorzej od oczekiwań. Natomiast patrząc na twarde fakty, to nie bardzo jest się z czego cieszyć. Zapasy niesprzedanych domów są wciąż wysokie i przy tej aktywności kupujących będą wciąż problemem. Interpretacja przez inwestorów danych o sprzedaży domów w lutym jest egzemplifikacją szerszego zjawiska dotyczącego wpływu oczekiwań na klimat na giełdach. W ostatnim czasie nastawienie było bardzo złe, co znalazło odbicie choćby w najniższych od lat odczytach wskaźnika nastrojów inwestorów Investors Intelligence. W takich warunkach wystarczy, że rzeczywista sytuacja pozostanie nadal zła, ale się nie będzie pogarszać, by na krótką metę poprawić atmosferę na rynkach. Stwarza to okazję do pojawienia się myślenia, że gorzej już być nie może.

Rzeczywiście. Gdy wskaźniki makroekonomiczne osiągają najniższe od kilkunastu lat albo kilkudziesięciu lat poziomy, trudno spodziewać się kontynuacji dotychczasowych tendencji. Dotyczy to liczby zezwoleń na budowę domów, która w lutym była najniższa od 1991 r. Najwyższego od 1985 r. odsetka kredytów hipotecznych, które nie są regularnie spłacane. W IV kwartale było ich aż 5,82 proc. Wskaźnika nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan, który spadł w marcu do najniższego poziomu od 1992 r. Tempa wzrostu cen importowych w lutym, które tylko minimalnie spadło poniżej najwyższego poziomu od 1983 r., czyli początku zbierania takich danych.

Najgorzej w historii wypadł marcowy wskaźnik Empire State Manufacturing, obrazujący nastroje kadry menedżerskiej. W styczniu najniższa od 1999 r., czyli w całej historii tych danych, była sprzedaż domów na rynku wtórnym, w lutym nieco się poprawiła. W styczniu odpływy z amerykańskich funduszy akcji były największe od 2002 r. Jednocześnie I kwartał okazuje się najgorszy od sześciu lat dla branży funduszy inwestycyjnych. Przeciętna strata sięga 8,8 proc., wobec 7,4-proc. spadku S&P 500. W ostatnich czterech tygodniach zmienność notowań na rynku towarów (mierzonego indeksem CRB) była największa w historii. Jednocześnie w pierwszej połowie marca 12-miesięczna zmiana tego indeksu okazała się najwyższa od 1974 r. Wyjątkowa zmienność zagościła też na rynku obligacji w USA.

Psychologiczna pułapka

Można więc obawiać się, że inwestorzy, abstrahując od wielu niekorzystnych informacji, wpadają w pułapkę związaną z wzajemnymi relacjami między oczekiwaniami a twardymi danymi. Taka postawa jest uzasadniona w trakcie hossy i dobrej koniunktury gospodarczej, kiedy generalnie możemy spodziewać się tego, że nawet jeśli rzeczywistość nie sprosta oczekiwaniom, to nie będzie to oznaczać załamania się pozytywnych tendencji. Rozczarowania okazują się krótkotrwałe. Natomiast teraz jesteśmy w przeciwnej sytuacji. W związku z tym ulga, że sytuacja może dalej już się nie pogarszać wystarczy do chwilowej, a nie trwałej poprawy notowań.

Rekordowa zmienność towarów

Zmienność na rynku surowców osiągnęła w ostatnim czasie rekordowy poziom. Wskaźnik ATR z czterech kolejnych tygodni sięgnął 1,8 proc. Średnio w ostatnich 12 miesiącach i trzech latach było to po ok. 1,2 proc. O wyjątkowości obecnej sytuacji świadczy również to, że podczas kształtowania marcowego szczytu 12-miesięczna zmiana indeksu CRB wyniosła blisko

40 proc. i była największa od pierwszej połowy lat 70. Duża zmienność notowań wskazuje na narastającą niepewność inwestorów. W tym wypadku jest związana z przeciwstawnymi czynnikami rzutującymi na ceny surowców - negatywnie działa spowolnienie gospodarcze, pozytywnie - spadek dolara.

Drożej na rynku międzybankowym

Zarówno na polskim rynku, jak i na świecie, w ostatnim czasie znów zaczęły podnosić się stawki oprocentowania depozytów międzybankowych. W naszym przypadku 3-miesięczny Wibor osiągnął 6,14 proc., najwyższy poziom od trzech lat. Jest to związane w największym stopniu z oczekiwaniami na dalsze podwyżki stóp procentowych. Wzmacniają je takie raporty, jak ostatni Merrill Lynch, w którym zapowiedziano zbliżenie się inflacji w Polsce do 5 proc. Na świecie oczekiwań na podwyżki stóp procentowych nie ma, więc wyższy koszt pieniądza na rynku trzeba odczytywać jako niekorzystny sygnał. Wskazuje na odnawiające się kłopoty z płynnością.

Dane najgorsze od latWiele publikowanych ostatnio informacji dotyczących rynków finansowych było najgorszych od lat. To może rodzić w głowach inwestorów przekonanie, że gorzej już być nie może. Na krótką metę takie myślenie ma szansę przynieść ulgę giełdom, ale nie wydaje się, by wystarczyło do ukształtowania się trwalszej tendencji zwyżkowej. Zresztą końcówka tygodnia na giełdzie w USA pokazała, jak kruche są podstawy zwyżki. Bez żadnych poważniejszych złych wiadomości indeks S&P 500 zaczął tracić, choć od ostatniego dołka oddalił się w szczytowym momencie o niecałe 6 proc. Na koniec tygodnia był około 4 proc. ponad nim (ATR z 4 ostatnich tygodni to 2,1 proc.).

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy