Piątkowe notowania miedzi zaczęły się w Azji i Londynie od lekkiego wzrostu cen tego metalu i zanosiło się na największą od ponad roku tygodniową zwyżkę. Przed południem za tonę płacono w Londynie 8525 USD, co oznaczało wzrost o 8,7 proc. w porównaniu z przedświątecznym czwartkiem.

Ceny wzrosły tak bardzo dlatego, że wraz z nadejściem wiosny właśnie zbliża się szczyt popytu na ten metal używany do produkcji rur i przewodów elektrycznych, a tymczasem gwałtownie spadły zapasy miedzi. W składach monitorowanych przez londyńską giełdę zapasy malały przez sześć kolejnych dni i w piątek ich stan wynosił 117225 ton, najmniej od sierpnia zeszłego roku. W Szanghaju zapasy spadły po raz pierwszy od 12 lutego.

Ceny surowców, zwłaszcza miedzi i ropy naftowej, zaczęły spadać po ogłoszeniu przez Departament Handlu raportu o wydatkach amerykańskich konsumentów. W lutym wzrosły one zaledwie o 0,1 proc., najmniej od września 2006 r. Uczestnicy rynku surowcowego przyjęli to jako jeszcze jedno potwierdzenie, że amerykańska gospodarka znajduje się na krawędzi recesji. Stany Zjednoczone zajmują drugie miejsce na świecie pod względem zużycia miedzi, a popyt na nią i tak spadł tam wyraźnie w wyniku zapaści w budownictwie, na które przypada 40 proc. zużycia.

Pod koniec piątkowych notowań tona miedzi z dostawą za trzy miesiące kosztowała w Londynie 8389 USD, o 116 USD mniej niż na zamknięciu dzień wcześniej. Na koniec minionego tygodnia kontrakty te kosztowały po 7840 USD za tonę.