Rząd ma nadzieję, że dzięki programowi "Solidarność pokoleń 50+" w najbliższych 4-5 latach pracę podejmie 700-800 tys. osób po pięćdziesiątce - powiedział szef zespołu doradców premiera Michał Boni. Dziś rozmowy na ten temat z członkami Komisji Trójstronnej ma prowadzić wicepremier Waldemar Pawlak.
W latach 2009-2013 rząd chce przeznaczyć na program aż 12 mld zł (większość pochodzić będzie z funduszy unijnych, a 300 mln zł rocznie - z Funduszu Pracy). Na jedną osobę wydatki wyniosą około 16 tys. zł. Zdaniem Boniego, który przedstawił założenia programu na spotkaniu z Amerykańską Izbą Handlową w Polsce, wydatek ten zwróci się z nawiązką. Według wyliczeń rządu, jeśli 700-800 tys. osób rzeczywiście podejmie pracę, do budżetu trafi 15-16 mld zł z samych tylko podatków. Spore oszczędności odnotuje także system ubezpieczeń społecznych.
Wyższe zatrudnienie pracowników po pięćdziesiątce rząd chce osiągnąć dzięki zachętom dla pracodawców, takim jak: zwolnienie od wypłaty zasiłków chorobowych (zająłby się tym ZUS), zwolnienia ze składek na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych oraz zniesienie okresu ochronnego przysługującego osobom w wieku przedemerytalnym. Z kolei osoby starsze skorzystają m.in. ze szkoleń, przekwalifikowywania i elastycznych form pracy (np. na pół etatu).
Podobne plany miały wszystkie kolejne rządy od czasów Jerzego Hausnera i jego "Programu 50 +". Statystyki pozostają jednak niezbyt korzystne. W Polsce pracuje co czwarta osoba w wieku przedemerytalnym. Strategia lizbońska zakłada tymczasem, że we krajach UE zatrudnienie osób w wieku 55-64 powinno wzrosnąć do 2010 r. do poziomu minimum 50 proc.
PAP