Białoruska bankowość otwiera się na zagranicznych inwestorów, a ci chętniej decydują się na wejście na rynek naszego sąsiada. Udziałami Belarusbanku, największego pożyczkodawcy w kraju, obecnie należącego do państwa, interesują się już szwedzki Swedbank, Royal Bank of Scotland oraz południowokoreański bank inwestycyjny Goodmorning Shinhan Securities. Teraz na Białorusi obowiązuje moratorium, które zabrania do 2011 r. kupowania kontrolnych pakietów państwowych kredytodawców. Jednak władze w Mińsku, które widzą, że spółki potrzebują kapitału na rozwój, chcą znieść ograniczenia.
Udziały potentatów będą
do kupienia
Na początek na sprzedaż może trafić do 20 proc. udziałów państwowych instytucji finansowych. Przy czym w wypadku Belpromstroibanku i Belinvestbanku (ścisła czołówka branży) w grę wchodzą też kontrolne pakiety. Rząd rozważa także opcję wprowadzenia banków na europejskie giełdy. Szlak miałby przetrzeć Belarusbank, który może zadebiutować w Londynie. Białoruskie firmy miałyby wprowadzić na parkiety kwity depozytowe, ale by do tego doszło, potrzebne są zmiany w lokalnych regulacjach, dotyczące depozytu papierów wartościowych.
Uwagę inwestorów przyciągają nie tylko państwowe instytucje finansowe. Do zmiany właściciela przygotowuje się w tym roku sześć banków z istniejących 33. W tym tygodniu łotewski Trasta Kommercbanka przejął średniej wielkości Technobank. Działalność od podstaw zamierza rozpocząć w tym roku też grupa finansowa z irańskim kapitałem. Przedstawiciele banku centralnego twierdzą natomiast, że widzą też zainteresowanie ze strony firm z Niemiec, Włoch i Francji.