Resort rolnictwa skierował do Rady Ministrów projekt nowelizacji ustawy dotyczącej obowiązkowych, dotowanych przez państwo ubezpieczeń rolnych. Ministerstwo deklaruje, że uwzględniono w nim większość uwag towarzystw ubezpieczeniowych, które będą sprzedawały rolnicze polisy w 2008 r. Ubezpieczyciele nie podzielają tej opinii. Umowy zostały podpisane z czterema firmami ubezpieczeniowymi. Największe limity dopłat do składek - 70 i 15 mln zł - otrzymały PZU i Concordia Polska. W sumie w 2008 r. na dopłaty do składek i dofinansowanie odszkodowań z tytułu suszy rząd przeznaczy 545 mln zł.
- W projekcie przewiduje się obniżenie z 30 do 10 proc. - w przypadku suszy do 25 proc. - franszyzy, czyli wysokości strat warunkujących ubieganie się o odszkodowanie - powiedziała "Parkietowi" Aleksandra Szelągowska, dyrektor Departamentu Finansów w resorcie rolnictwa. Dodała, że wysokość franszyzy była głównym powodem zmiany ustawy. - Na pierwsze 30 proc. rolnicy musieli wykupywać komercyjne polisy, co bardzo podrażało koszt ubezpieczenia upraw - przypomniała Szelągowska. Nowy projekt zakłada również rozdzielenie czynników ryzyka. Już przy ubezpieczeniu się, na przykład od gradobicia, ustawodawca uzna, że obowiązek ubezpieczeniowy został wypełniony. Rolnik musi ubezpieczyć co najmniej 50 proc. upraw w ciągu 12 miesięcy od momentu wejścia w życie przepisów, czyli od 1 lipca 2008 r. - Rząd uwzględnił część naszych uwag, ale projekt ustawy właściwie należałoby napisać od początku - uważa Konrad Rojewski, przewodniczący Komisji Ubezpieczeń Rolnych Polskiej Izby Ubezpieczeń. Jego zdaniem, trzeba znieść maksymalne wysokości stawki taryfowej, czyli określonej procentowo ceny za ubezpieczenie. - W 2007 r. ubezpieczyciele - głównie PZU - dopłacili 2,40 zł do każdej złotówki składki. To nie może się powtórzyć - mówi Rojewski.