Policja, na polecenie krakowskiej prokuratury, zatrzymała w sobotę na lotnisku w Balicach Janusza F., prezesa Comarchu i klubu piłkarskiego Cracovia. Przez kilka godzin był on przesłuchiwany, ale już wieczorem został zwolniony do domu za poręczeniem w wysokości 100 tys. zł. Prokuratura postawiła właścicielowi Comarchu (wraz z żoną ma dwie trzecie głosów na walnym zgromadzeniu informatycznej spółki) zarzut pomocnictwa w antydatowaniu kontraktu byłego piłkarza Cracovii Pawła Drumlaka oraz działania na jego szkodę poprzez naruszanie praw pracowniczych. Biznesmen nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i złożył wyjaśnienia. Za zarzucane mu czyny grozi do pięciu lat więzienia. Oprócz niego zatrzymani zostali również trzej inni członkowie zarządu Cracovii. Po przesłuchaniu również zostali wypuszczeniu do domów za poręczeniem majątkowym.
Kurs może tąpnąć
Giełdowa spółka rozpoczęła sponsorowanie Cracovii w 2002 r., kiedy klub występował w III lidze. Jesienią 2003 r. Comarch zdecydował się zaangażować kapitałowo w Cracovię. Za 3 mln zł objął akcje nowej emisji i kontrolował 28,4 proc. kapitału sportowej spółki. Pod koniec maja 2004 r. Comarch dofinansował Cracovię kwotą 4 mln zł i zwiększył zaangażowanie do 49,15 proc. Dzięki temu, że informatyczna firma ma większość miejsc w radzie nadzorczej klubu, jego rezultaty są w pełni konsolidowane ze spółką matką.
Wyniki Cracovii nie mają dużego wpływu na Comarch. Klub miał w 2007 r. 16,8 mln zł przychodów i zarobił netto 0,15 mln zł. Wpływy giełdowej firmy w tym samym okresie wyniosły 530 mln zł, a zarobek 25 mln zł. Dlatego, zdaniem analityków, zamieszanie wokół Cracovii i jej szefa nie będzie miało większego wpływu na fundamenty Comarchu. - Sobotnie wydarzenia nie powinny mieć przełożenia na wycenę giełdowej spółki - komentuje jeden ze specjalistów (nie chce się wypowiadać pod nazwiskiem). Zwraca jednak uwagę, że negatywny nastrój wokół szefa Comarchu może rzutować na relacje biznesowe z klientami. Spółka (jeśli jej główny akcjonariusz zostałby skazany) może mieć również problemy w przetargach publicznych, gdzie jednym z wymogów wobec firmy ubiegającej się o kontrakt jest niekaralność menedżerów.
W podobnym tonie mówi Przemysław Sawala-Uryasz z UniCredit CA IB. - Notowaniom Comarchu może bardziej zaszkodzić zamieszanie wokół jego szefa, niż problemy Cracovii, które mają znikomy wpływ na wyniki skonsolidowane spółki - stwierdził. Przyznał, że należy liczyć się z tym, że otwarcie poniedziałkowej sesji może być mało udane dla papierów Comarchu. - Zwiększona podaż może być jednak wykorzystana przez inwestorów do uzupełnienia portfela - ocenia Sawala-Uryasz.