Prawdopodobnie pod koniec maja tego roku na warszawskiej giełdzie pojawią się akcje Polskiego Towarzystwa Reasekuracji. Będzie to możliwe dzięki wczorajszej decyzji Komisji Nadzoru Finansowego, która w końcu jednogłośnie zatwierdziła prospekt emisyjny reasekuratora. PTR będzie drugą po Europie firmą z branży ubezpieczeniowej, która trafi na GPW.
Pierwotnie spółka miała trafić na warszawski parkiet już pod koniec ubiegłego roku. Opóźnienie wynikło z dociekliwości KNF, która kilkakrotnie zgłaszała uwagi i pytania do spółki. - Zatwierdzanie prospektu trochę się przedłużyło, bo jesteśmy pierwszym reasekuratorem w Polsce, który ma plany giełdowe - mówi Marek Czerski, prezes PTR. - Nasz biznes jest dość specyficzny i trudny, stąd w niektórych sytuacjach w KNF mogły pojawić się dodatkowe pytania - dodaje.
Na co pójdą pieniądze z emisji? Już od dawna PTR deklarował, że jest zainteresowany budową w Polsce i regionie grupy reasekuracyjno ubezpieczeniowej. Spółka chciałaby przejąć Polskie Towarzystwo Ubezpieczeń, w którym zresztą posiada niecałe 23 proc. akcji. Teraz jest jednym z chętnych na zakup ponad 45 proc. pakietu PTU, który kontroluje Ciech.
Z informacji Parkietu wynika, że całe PTU może być warte około 220 mln zł, a akcje należące do Ciechu około 100 mln zł. Co najmniej tyle PTR będzie musiał więc pozyskać z rynku kapitałowego, by móc myśleć o wygraniu pojedynku z takimi gigantami, jak Vienna Insurance Group czy Generali, którzy także, jak wynika z nieoficjalnych danych, są zainteresowani PTU.
Akwizycja PTU jest dla PTR ważna jeszcze z innego powodu. Około 25-30 proc. składki reasekuratora pochodzi właśnie od tego ubezpieczyciela. Wprawdzie w ostatnich latach udział ten spadł znacząco w związku z coraz większą ekspozycją na rynki regionu, jednak w dalszym ciągu to pokaźny procent.