Ku końcowi mają się starania Pierwszego Banku Czesko-Rosyjskiego (PCRB) o wejście na rynek naszych sąsiadów. O przyznaniu licencji jego firmie zależnej zdecydować ma w ten weekend bank centralny.
Jak napisał w piątek dziennik "Hospodarske Noviny", uzyskanie zezwolenia przez Bank Współpracy Międzynarodowej jest praktycznie przesądzone. Co równie ciekawe, zdaniem gazety za rosyjską instytucją finansową stoi kapitał Gazpromu. Byłoby to bezprecedensowe wejście Rosjan na środkowoeuropejski rynek bankowości.
PCRB deklaruje, że jego czeska filia powalczy przede wszystkim o klientów indywidualnych. Poza lokatami i kredytami hipotecznymi wzbogaci ofertę o usługi dla małych i średnich firm. "Hospodarske Noviny" piszą, że ukierunkuje się przede wszystkim na mniejszości narodowe, nie tylko rosyjską.
Historia starań PCRB, sytuującego się w okolicy setnego miejsca na rodzimym rynku pod względem aktywów, o wejście do Czech jest już długa. Od 1998 r. Rosjanie mają nad Wełtawą przedstawicielstwo. Zajmowało się ono przede wszystkim finansowaniem handlu między obydwoma krajami. Od dwóch lat bank starał się o uzyskanie licencji na regularną działalność. Powodem odmów była głównie niejasna struktura właścicielska. Teraz Rosjanie ją uporządkowali.
74,45 proc. akcji należy do biznesmena Romana Popova. "Hospodarske Noviny" twierdzą, że za nim stoi Gazprom. Koncernowi naftowemu zależeć ma na wprowadzeniu do Czech swojego sojusznika.