Mamy za sobą jedną z nudniejszych sesji w ostatnim czasie. Technicznie wiele się nie zmieniło, choć było blisko. Nadal pozostajemy w zakresie małego kanału wzrostowego, który wspiera byki w drodze do oporu. Wczoraj nie było okazji do ataku na ten opór. Była za to okazja do wyjścia poza obszar kanału, ale do takiego wyjścia nie doszło.
Ceny zatrzymały swój powolny ruch spadkowy dokładnie na poziomie dolnego ograniczenia. W końcowej części sesji obserwowaliśmy ruch wzrostowy, który sugerował odbicie cen od poziomu wsparcia. Także i on został szybko zakończony.
Jednym słowem, nuda. Skoro wykres cen nadal kreśli kanał wzrostowy, to nadzieje byków na pokonanie poziomu oporu pozostają podtrzymane, choć trzeba przyznać, że wymagać to będzie sporego wysiłku. Inna sprawa, że ostatnią sesją z wyraźną przewagą podaży był pamiętny piątek, a wiec stosunkowo dawno temu. Nie będzie więc niczym dziwnym, gdy podaż wykaże się zniecierpliwieniem.
Przebieg ten nudnej sesji uatrakcyjniały nam publikacje wyników finansowych spółek amerykańskich. Jak zwykle były rozczarowania pozytywne i negatywne. Trzeba jednak przyznać, że w sumie nie miały większego wpływu na cały rynek, choć oczywiście na poszczególne spółki wpływ ten był całkiem spory.
Gracze mocniej zareagowali na słabsze od prognoz wyniki Bank of America. Nas oprócz informacji z USA mogły zainteresować szacunki przepływów kapitałów do/z TFI. Według Analiz Online, w marcu zanotowano ponownie ujemne saldo przepływów. Umorzono jednostki na kwotę 9 mld złotych, a zainwestowano jedynie 7 mld złotych. Tym samym wynik netto miesiąca wyniósł blisko -2 mld złotych. Z jednej strony można przyjąć, że dane są złe, bo pokazują kolejny miesiąc odpływu środków z funduszy. Od początku roku jest to prawie 14 mld złotych.