Dzisiaj zaczyna się dwudniowe posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku amerykańskiego banku centralnego. Większość ekonomistów jest przekonana, że jutro Fed obniży stopę funduszy federalnych o kolejne 25 punktów bazowych, do 2 proc., by w ten sposób wesprzeć gospodarkę i podjąć kolejną próbę odblokowania rynków kredytowych.
Wzajemne zaufanie banków znacznie zmalało po eksplozji kryzysu hipotecznego w USA, gdyż nie znają skali zaangażowania potencjalnych partnerów w instrumenty powiązane z ryzykownymi pożyczkami na zakup domów.
Środowe cięcie ma być ostatnim w obecnym cyklu luzowania polityki pieniężnej, a później, jeszcze przed końcem tego roku, należy się spodziewać podwyżki oprocentowania.
Na rynku obligacji już widać zmianę oczekiwań inwestorów. Papiery dłużne tanieją, gdyż rozpowszechnia się przekonanie, że stopy procentowe pójdą w górę. Sprawiła to rosnąca inflacja. - Presja, której źródłem są rosnące ceny żywności, szybko nie zniknie - twierdzi Bob Gahagan z American Century Investments. Jego zdaniem także proinflacyjny wpływ słabego dolara będzie odczuwalny w tym roku i następnym. Paul Volcker, były szef Fedu, twierdzi, że obecna sytuacja przypomina tę z początku lat 70., kiedy obawiano się recesji, cena ropy naftowej szła ostro w górę, a dolar był bardzo słaby. Odziedziczoną wówczas inflację Volcker musiał zwalczać, windując stopy procentowe do 20 proc. w 1980 roku. Gospodarka USA przeżywała wówczas najgłębszą recesję od Wielkiego Kryzysu. Jest jednak wielka różnica między Ameryką lat. 70. a współczesną. Amerykanie wierzą, że Fed w kwestii inflacji zrobi to, co do niego należy, czyli będzie hamował wzrost cen. Konsumenci spodziewają się, że w okresie 5-10 lat inflacja wyniesie 3,2 proc. W lutym 1980 r. obywatele USA sądzili, że ceny będą rosnąć w tempie 9,7 proc.
- Najbardziej prawdopodobne jest, że stopy pójdą w dół o 25 punktów bazowych, ale nie będę zszokowany, jeśli wcale nie zostaną obniżone - uważa David Jones z DMJ Advisors. Według Allana Meltzera z Carnegie Mellon University w Pittsburghu, warunkiem kontrolowania inflacji jest podwyższenie stóp o co najmniej 1-1,5 punktu procentowego.