- 40 proc. przychodów z prywatyzacji zostanie przeznaczonych na Fundusz Rezerwy Demograficznej, który będzie stabilizatorem polskiego systemu emerytalnego - powiedział wczoraj minister skarbu Aleksander Grad. - Jeżeli zrealizowalibyśmy w ciągu najbliższych czterech lat przychody z prywatyzacji w kwocie 30 mld zł, to około 12 mld zł wyląduje w FRD - przypomniał.
Jak napisała Polska Agencja Prasowa, szef MSP "zapowiedział powstanie Funduszu Rezerwy Demograficznej". Rzecz w tym, że fundusz ten istnieje od 2002 roku. Rzecznik resortu skarbu Maciej Wewiór, wyjaśnił nam, że chodzi wyłącznie o jego zasilenie większym odsetkiem przychodów z prywatyzacji. Rząd przygotowuje już odpowiednie rozwiązania prawne.
Jak ustaliliśmy, ministerstwa skarbu, finansów oraz pracy i polityki społecznej przygotowują wstępne założenia nowelizacji ustaw o emeryturach oraz o wykorzystaniu wpływów z prywatyzacji na cele związane z reformą systemu ubezpieczeń społecznych. Będą dotyczyć właśnie Funduszu Rezerwy Demograficznej, i o to prawdopodobnie chodziło ministrowi. - Celem tej reformy jest rzeczywiście przekazywanie przynajmniej 40 proc. środków z prywatyzacji do FRD. Mówimy na razie o 40 proc., ale minister pracy Jolanta Fedak wystąpiła już z inicjatywą, aby było to 50 proc. - mówi "Parkietowi" wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Ponadto zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami, FRD od przyszłego roku nie mógłby już korzystać z odpisu od składek na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Nowela ma znieść to ograniczenie. FRD, administrowany przez ZUS, w tym roku przejmuje 0,35 proc. składek emerytalnych. W ciągu sześciu lat uzbierał z nich zaledwie 3,5 mld zł. Aby fundusz rzeczywiście zabezpieczał wypłatę emerytur, odpis powinien wynosić 1 proc. składki - i taki poziom planowali autorzy reformy emerytalnej (na początku odpis wynosił 0,1 proc.).
Chłoń-Domińczak pytana przez nas, czy w noweli znajdą się zapisy o wzroście składki, twierdzi, że zdecyduje o tym minister finansów, choć byłoby to wskazane.