Martin Feldstein, szef National Bureau of Economic Research (NBER), powiedział wczoraj w wywiadzie dla francuskiej gazety "Les Echos", że po okresie grudzień-styczeń dało się zaobserwować wyraźne pogorszenie wskaźników gospodarczych w USA. NBER jest rządową agendą, która zazwyczaj podaje termin rozpoczęcia i zakończenia recesji w tamtejszej gospodarce. Feldstein przyznał jednak, że obecny kryzys jest inny niż poprzednie i dlatego jest zbyt wcześnie, by przewidzieć jego koniec. - Produkcja przemysłowa, realne dochody, zatrudnienie, sprzedaż detaliczna - na wszystkich tych frontach luty był straszny. W marcu już nie było tak źle, a kwiecień przyniósł mniejsze spadki, niż oczekiwaliśmy - powiedział Feldstein. To, że idzie ku lepszemu, potwierdziła wczoraj Conference Board. Jej indeks głównych wskaźników gospodarczych wzrósł w kwietniu po raz drugi o 0,1 proc. Od września do lutego indeks ten spadał.
Byle do jesieni
Z najnowszej ankiety przeprowadzonej przez National Association for Business Economics (NABE) wynika, że amerykańska gospodarka na dobre upora się z recesją do końca przyszłego kwartału. Wtedy też zacznie poprawiać się sytuacja na rynkach kredytowych.
Okres najgłębszej zapaści amerykańskiego rynku kredytowego i budownictwa zbliża się ku końcowi i w drugim półroczu PKB może wzrosnąć o 2,1 proc. - wynika z sondażu przeprowadzonego wśród 52 ekonomistów w drugiej połowie kwietnia. W lutowej ankiecie spodziewano się wzrostu o 2,8 proc. Ponad 60 proc. pytanych uważa, że w drugim półroczu zarówno firmom, jak i konsumentom łatwiej będzie o kredyt.
Respondenci sondażu NABE zapowiadają też stopniową poprawę w amerykańskiej gospodarce w przyszłym roku. PKB miałby wtedy wzrosnąć o 2,7 proc. To o 0,2 pkt proc. mniej, niż prognozowano w lutym.
Katastrofy zatem nie ma, amerykańska gospodarka nadal będzie się rozwijała, ale w epoce "posubprime?owej" rozwój ten będzie zapewne wolniejszy. Spółkom nadal trudno będzie pozyskać pieniądze, bo inwestorzy i banki bardziej będą zwracali uwagę na zachowanie kapitału niż na szukanie możliwości jego pomnożenia. Nawet po zakończeniu kryzysu na rynku kredytów hipotecznych pracownicy będą mniej elastyczni w podążaniu za nowymi możliwościami, bo wielu z nich nie będzie się mogło nigdzie ruszyć z domów, których wartość jest mniejsza niż kredytów zaciągniętych na ich kupno. Tempo wzrostu w USA może spaść do 2 proc., z 3 proc. średnio w ostatnich 15 latach. Guru amerykańskiego rynku Warren Buffett ostrzega, że kryzys wcale nie minął. - Wystąpią jeszcze wtórne efekty zapaści - powiedział wczoraj.