Stan permanentnych zmian nie jest zdrowy dla gospodarki i państwa - tak tłumaczył w piątek premier Donald Tusk wolne tempo reform.

I rzeczywiście, jeśli spojrzeć na ostatnie pół roku z tej perspektywy, to można powiedzieć, że nigdy nie było lepiej. Nauczyciele i celnicy dostali podwyżki, a górnicy zapewnienie, że nie zostaną im odebrane przywileje emerytalne. Z jednej strony Tusk mówi: "Chcemy podnosić poziom życia Polaków", ale zaraz dodaje: "Nie będziemy rozdawać pieniędzy, gdy trzeba oszczędzać". Zastrzega też, że podwyżki wynagrodzeń nie są kapitulacją polityczną, ale efektem porozumienia z partnerami społecznymi.

Od premiera dowiedzieliśmy się także, dlaczego nadal nie buduje się dróg. Okazuje się, że najpierw przez pół roku trzeba było sprawdzać, jakie są bariery instytucjonalno-prawne w ich powstawaniu. Dlaczego Platforma i PSL nie sprawdziły tego wcześniej? Nie wiadomo.

A przedsiębiorcy biją na alarm. Zarówno Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan, jak i Krajowa Izba Gospodarcza podkreślają, że próżno szukać zapowiadanych przez rząd Tuska ułatwień dla przedsiębiorstw. Mające do tego doprowadzić prace legislacyjne ślimaczą się teraz w rządzie po to, by za chwilę utknąć na dobre w Sejmie. Odsunięto w czasie reformę finansów publicznych i prace nad partnerstwem publiczno-prywatnym.

Panie Premierze, pora zabrać się do roboty. Wyniki sondaży jeszcze dobre, ale poparcia nie wystarczy już na długo.