Notowaniom na rynku surowcowym ton nadają w dalszym ciągu paliwa. Przez ostatni tydzień gaz naturalny podrożał o blisko 9 proc., olej opałowy o ponad 6 proc., benzyna o prawie 6 proc., a ropa naftowa o przeszło 5 proc. Na drugim biegunie znalazły się cukier z 10-proc. stratą oraz nikiel, który poszedł w dół o prawie 9 proc. Generalnie dobrze miały się metale szlachetne, a słabo przemysłowe. Srebro zyskało blisko 8 proc., złoto niemalże 3 proc., natomiast miedź potaniała o 3,1 proc., a aluminium o 1,4 proc.
Zmiany cen towarów dobrze obrazują to, czym żyją teraz inwestorzy. Kluczowe znaczenie mają notowania paliw. Poziom cen i dynamika ich wzrostu budzą obawy o negatywny wpływ na inflację oraz koniunkturę gospodarczą. Są one uzasadnione. W ostatnich 12 miesiącach ropa podrożała o ponad 90 proc. Ostatni raz tak szybko szła w górę na jesieni 1990 r. Skoro ta kwestia zwiększa presję inflacyjną, to naturalne jest większe zainteresowanie metalami szlachetnymi. Dodatkowo sprzyja im taniejący w ostatnich dniach dolar. Jeśli natomiast ma przełożyć się na osłabienie koniunktury gospodarczej, to nie ma powodów do windowania ceny metali przemysłowych.
Zakładając dominację paliw z punktu widzenia rozwoju wypadków na rynkach, warto zastanowić się nad konsekwencjami ewentualnego spadku ich ceny. Czy podniosłyby się wtedy ceny metali przemysłowych, a spadły szlachetnych? Wątpliwe. Impuls inflacyjny związany ze zwyżką cen paliw jest zbyt silny, by inwestorzy uwierzyli, że wraz z ich obniżeniem się rozwiążą się problemy.