Cel inflacyjny EBC czystą fikcją

Europejski Bank Centralny pod rządami Jeana-Claude Tricheta nie może pochwalić się żadnymi sukcesami, jeśli chodzi o realizację celu inflacyjnego. W ciągu minionych ośmiu lat EBC ani razu nie zdołał utrzymać inflacji poniżej założonego progu 2 procent

Aktualizacja: 27.02.2017 13:52 Publikacja: 28.05.2008 08:28

Od pewnego czasu pojawiają się opinie, że EBC po prostu uprawia fikcję, zapewniając, że dąży do realizacji celu inflacyjnego. Takiego zdania jest na przykład Joachim Fels, główny ekonomista w londyńskim oddziale nowojorskiego banku inwestycyjnego Morgan Stanley.

Potrzebna większa

elastyczność

Amerykański ekspert zwraca uwagę, że wzajemna zależność między tempem wzrostu gospodarczego a poziomem inflacji uległa dość zasadniczym zmianom. W takiej sytuacji EBC powinien o wiele bardziej elastycznie dostosowywać cel inflacyjny do ekonomicznych realiów. Frankfurcki bank centralny strefy euro w najbliższą niedzielę będzie obchodził 10. rocznicę utworzenia tej instytucji i wszystko wskazuje na to, że utrzymywany od samego początku 2-proc. cel inflacyjny staje się coraz bardziej nieuchwytny.

Szybko rozwijające się kraje Europy Wschodniej po przyjęciu euro będą na ten region przenosiły wysokie koszty tego wzrostu i to akurat w momencie, gdy strefa euro musi szukać sposobów wyjścia obronną ręką z zagrożenia ze strony gwałtownie rosnących cen surowców i żywności, napędzanych żywiołowym wzrostem popytu w najludniejszych państwach świata - Chinach i Indiach.

Trudny wybór

To stawia Tricheta i jego kolegów z rady banku przed niesłychanie trudnym wyborem. Albo będą uparcie dążyli do okiełznania inflacji za pomocą utrzymywania wysokich stóp procentowych, co odbywa się kosztem rozwoju kulejących gospodarek, takich jak włoska. Albo ulegną żądaniom podwyższenia celu inflacyjnego - Trichet zapewnia, że nie bierze tego pod uwagę "nawet przez sekundę". Wiadomo bowiem, że złagodzenie polityki pieniężnej zwiększy inflację, a to zaszkodzi silniejszym gospodarkom strefy euro, takim jak niemiecka.

Pyrrusowe zwycięstwo

Thomas Mayer, główny ekonomista w londyńskim biurze Deutsche Banku, ostrzega jednak, że uparte obstawanie przy obecnych wskaźnikach może zakończyć się "pyrrusowym zwycięstwem", gdy inflację wprawdzie uda się wreszcie zmieścić w zamierzonym przedziale, ale przy jednoczesnym zniszczeniu gospodarki. Zwłaszcza, że wysokie stopy procentowe same w sobie są inflacjogenne, bo firma drogo płacąca za kredyt stara się te wyższe koszty umieścić w cenie produktu, też z konieczności wyższej.

Kurczowe trzymanie się celu wyznaczonego przed 10 laty ma też tę wadę, że EBC w żaden sposób swoimi stopami procentowymi nie jest w stanie zahamować globalnego wzrostu cen żywności i surowców.

Natomiast stymulowanie tempa wzrostu poprzez obniżenie stóp wydaje się konieczne już nie tylko we Włoszech czy Portugalii, ale również w Niemczech. Pierwszy kwartał był wprawdzie dla tamtejszej gospodarki doskonały, ale już w marcu zaczęły pojawiać się symptomy pogorszenia koniunktury. Spadł eksport i poziom zaufania biznesu. We Francji wskaźnik ten jest obecnie najniższy od ponad 2 lat.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego