Reklama

Dokapitalizowanie stoczni to problem dla inwestorów

Zapowiedzi resortu skarbu o dokapitalizowaniu Stoczni Gdynia zachwiały notowaniami PKO BP oraz Polic. Inwestorzy obawiają się, czy nie będzie więcej takich operacji

Aktualizacja: 27.02.2017 13:09 Publikacja: 31.05.2008 08:14

Minister skarbu zapowiedział w czwartek, że MSP rozpoczyna operację dokapitalizowania Stoczni Gdynia kwotą 515 mln zł. 291 mln zł trafi do spółki w gotówce. Resztę stanowić będą akcje PKO BP (2,5 mln akcji) i ZCH Police (6,57 mln papierów).

Wypowiedzią tą Aleksander Grad wywołał spadki kursów akcji obu spółek. Walory PKO BP w czwartek przed konferencją prasową osiągały cenę nawet 51,7 złotego. Na zamknięcie sesji były wyceniane na 50,5 zł. W stosunku do dziennego maksimum kurs spadł zatem o 1,2 złotego (2,3 proc.). W przypadku Polic zniżka notowań w czwartek również była istotna. Rano cena ich akcji wynosiła 22,8 zł i do godziny 14 utrzymywała się w okolicach 22,5 zł. Ale na dwie godziny przed końcem sesji, czyli po wypowiedziach płynących z MSP, zaczął się spadek kursu. Na koniec dnia walory chemicznej spółki rynek wyceniał w okolicach 21,35 zł (spadek o 5,1 proc.).

Również piątek nie przyniósł stabilizacji notowań. Police zaczęły dzień od kolejnych spadków. W trakcie sesji akcje obu spółek stopniowo odrabiały straty, ale nie udało się powrócić do poziomów sprzed czwartkowych wypowiedzi ministerstwa skarbu.

Skąd taka reakcja?

Pakiet Polic, który Skarb Państwa ma zamiar przekazać Stoczni, stanowi 8,76 proc. kapitału. W przypadku PKO BP odsetek ten stanowi zaledwie 0,0025 proc. Skąd zatem tak duża reakcja inwestorów na wieści płynące od głównego właściciela? - Jak w każdym innym przypadku, tak i w tym, kurs spada na skutek niepewności. Inwestorzy, słysząc zapowiedzi ministra, obawiają się, że nastąpić mogą kolejne tego typu działania i podaż akcji jeszcze będzie rosła - mówi Marcin Materna, szef departamentu analiz Domu Maklerskiego Millennium. Jego zdaniem, jeżeli rząd musi używać akcji spółek notowanych na giełdzie, aby dokapitalizować inne przedsiębiorstwa, to lepszym wyjściem byłoby przeprowadzenie tej operacji w dwa- trzy dni, a nie zapowiadanie jej z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. - To wydłuża okres, w którym inwestorzy nie wiedzą, co dalej będzie działo się z akcjami. Do tego doliczyć trzeba też okres, w którym dokapitalizowana spółka będzie chciała się ich pozbyć - komentuje.

Reklama
Reklama

MSP: to jest wyjàtek

Przedstawiciele ministerstwa skarbu mówią, że dokapitalizowanie Stoczni Gdynia płynnymi akcjami spółek giełdowych to wyjątkowa sytuacja. Udzielenie pomocy stoczniom to szansa na to, aby mogły one pozbyć się długów, zdobyć źródła finansowania dla nowych projektów i odbudować trwałą rentowność.

Szef resortu Aleksander Grad kilkakrotnie wspominał wcześniej, że nie jest zwolennikiem ratowania jednych państwowych spółek akcjami innych.

Będąc jeszcze posłem, przypominał o tym, że akcjonariusze giełdowych spółek tracą, gdy duże pakiety akcji należące do Skarbu Państwa są przekazywane innym spółkom.

Czyżby podejście MSP do tej kwestii zaczynało się zmieniać? - Nic mi nie wiadomo o tym, aby poza stoczniami jakiekolwiek kolejne spółki miały być dokapitalizowane w ten sposób - powiedział nam rzecznik ministerstwa skarbu Maciej Wewiór. Wyjaśnił, że sporo państwowych firm może spodziewać się dokapitalizowania, ale chodzi wyłącznie o te, które wybierają się na giełdę i będą emitować nowe akcje.

Patronat Rzeczpospolitej
W Warszawie odbyło się XVIII Forum Rynku Spożywczego i Handlu
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Gospodarka
Wzrost wydatków publicznych Polski jest najwyższy w regionie
Gospodarka
Odpowiedzialny biznes musi się transformować
Gospodarka
Hazard w Finlandii. Dlaczego państwowy monopol się nie sprawdził?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Gospodarka
Wspieramy bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni
Gospodarka
Tradycyjny handel buduje więzi
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama