Amerykańska komisja CFTC, nadzorująca handel na rynku kontraktów surowcowych, zamierza ustalić, czy ostatnie rekordy na rynku ropy naftowej nie były przypadkiem efektem działań manipulantów.
W tym roku ropa zdrożała już o 40 proc. i w zeszłym tygodniu kosztowała w Nowym Jorku 135,09 USD za baryłkę, bijąc tym samym kolejny rekord. Tak wysokie ceny niepokoją konsumentów, zmuszonych płacić coraz więcej za tankowanie aut, a pośrednio i za inne towary i usługi. Nie dziwi, że ich losem przejmują się amerykańscy politycy. Niejednokrotnie apelowali do odpowiednich organów, żeby sprawdziły, czy poziom cen ropy odpowiada relacjom popytu i podaży, i kto ewentualnie stoi za windowaniem notowań.
Niewykluczone, że CFTC podjęła śledztwo właśnie w wyniku takich nacisków. Tak czy inaczej, Komisja podała na stronach internetowych, że sprawdza handel kontraktami na ropę, kwestie dotyczące transportu i przechowywania surowca. Nie wiadomo, czy jakieś podmioty są szczególnie podejrzane, bo żadne nazwy nie padły. Nie wiadomo także, kiedy można spodziewać się zakończenia śledztwa i jakie jest prawdopodobieństwo postawienia komukolwiek zarzutów.
Zwykle tego typu dochodzenia są zupełnie tajne. "CFTC podjęła nadzwyczajny krok, ujawniając fakt podjęcia dochodzenia, ze względu na obecne wyjątkowe warunki rynkowe" - uzasadniła amerykańska Komisja swoją decyzję.
Część uczestników rynku terminowego jest sceptyczna co do działań regulatora. - Informując o dochodzeniu, CFTC podlizała się Kongresowi. Teraz spędzi wiele miesięcy, wydając pewnie miliony dolarów, a i tak do niczego nie dojdzie. Prawda jest taka, że za obecną sytuację odpowiadają tysiące nowych spekulantów, którzy są na rynku ropy od niedawna, zwłaszcza od momentu upowszechnienia się handlu elektronicznego - uważa Rob Laughlin, cytowany przez Bloomberga makler z MF Global w Londynie.