Maj ostatnim miesiącem marazmu na giełdzie?

Majowy bilans na naszej giełdzie bardzo dobrze oddaje to, co na niej się dzieje, a w zasadzie nie dzieje. WIG praktycznie nie zmienił wartości

Aktualizacja: 27.02.2017 13:11 Publikacja: 31.05.2008 08:31

Indeks WIG-Banki zyskał blisko 6 proc., WIG-Media zniżkował o ponad 9 proc. Najsłabiej wypadły małe spółki, najlepiej zaprezentowały się największe. Widać było w tym odzwierciedlenie wypracowanych w I kwartale zysków. Przekładają się one jednak bardziej na selekcję spółek niż decyzje odnośnie do skali zaangażowania na rynku.

Wracają obawy przed inflacją

O ile na naszym parkiecie trudno było zauważyć istotne zmiany w postrzeganiu sytuacji na rynkach przez inwestorów, o tyle na świecie wyraźnie to było widać. Systematycznie narastały obawy, że rosnąca najszybciej od początku lat 90. cena ropy naftowej przyspieszy inflację, a to zmusi Rezerwę Federalną do podwyżek stóp procentowych. Wyraźnie przed koniecznością przygotowania się na taki scenariusz przestrzegali członkowie gremium podejmującego decyzje o kosztach pieniądza w Ameryce.

To przekładało się na notowania obligacji oraz kondycję dolara. Rentowność 10-latek w USA podniosła się w maju o ponad 0,3 pkt proc. i osiągnęła najwyższy poziom w tym roku. Większość tego ruchu przypadła na ostatni tydzień. Dolar podlegał sporym wahaniom i ostatecznie skończył miesiąc na podobnym poziomie co w kwietniu. Zadecydowało o tym głównie wzmocnienie amerykańskiej waluty pod koniec maja. Silna polaryzacja wystąpiła na rynku surowców. Podczas gdy paliwa mocno drożały (benzyna o 17 proc., olej opałowy o blisko 15 proc., a ropa naftowa o niecałe 11 proc.), to metale i żywność wyraźnie taniały (nikiel o przeszło jedną piątą, cukier o blisko 17 proc.).

Z makroekonomicznego punktu widzenia maj przyniósł potwierdzenie pogarszania się nastrojów konsumentów. Najgorsze od dawien dawna były one w Ameryce, Wielkiej Brytanii, a w strefie euro pozostały na najniższym poziomie od sierpnia 2005 r. Jednocześnie pogarszała się sytuacja na rynku pracy w USA, gdzie przybywało nowych bezrobotnych. Nie widać przełomu na rynku nieruchomości w Ameryce, choć sytuacja już nie pogarsza się w takim tempie, jak było to wcześniej. Martwi głównie duża liczba nie sprzedanych domów, co wywołuje presję na ich ceny. Systematyczny regres następuje natomiast w Wielkiej Brytanii, gdzie spadek cen domów przyspiesza i maleje zainteresowanie kredytami hipotecznymi. Tworzy to zarzewie większych problemów.

Do tego dochodzą coraz większe wątpliwości, czy amerykańskim spółkom uda się zrealizować obecne prognozy dotyczące wyników w kolejnych kwartałach. Obawę przed tym wyrazili ostatnio specjaliści z Citigroup, wskazując, że rynek akcji nie jest przygotowany na prawdopodobne rewizje w dół prognoz wyników. Zresztą one już postępują, jeśli chodzi o przewidywania analityków. Natomiast nie widać tego w informacjach ze spółek. W ostatnich 4 tygodniach o 23 o 23ofirmy więcej zweryfikowały szacunki w dół niż w górę. Tych pierwszych było w sumie 130, drugich - 107. Tak korzystne proporcje występowały ostatni raz wiosną 2006 r. Trudno spodziewać się ich dalszej poprawy, a raczej trzeba liczyć się z pogorszeniem sytuacji w tym zakresie w najbliższym czasie. To niekorzystnie wpływałoby na koniunkturę.

Krajowe dane bez znaczenia

Nasi inwestorzy w dalszym ciągu mają rozterki, na co bardziej zwracać uwagę - dobre dane z naszej gospodarki, dające nadzieje na poprawę kondycji giełdy, czy też zjawiska niezwiązane bezpośrednio ze stanem koniunktury, jak przepływy kapitału (słaby bilans w TFI, niechęć zagranicy), mało atrakcyjne wyceny większości firm, niepewne nastroje, związane głównie z obawami o światową gospodarkę, mocny złoty, atrakcyjna propozycja bezpiecznych inwestycji (coraz wyższa rentowność obligacji, wciąż wysokie stawki na rynku pieniężnym). Jedynym czynnikiem makroekonomicznym negatywnie oddziałującym na giełdę jest szybkie tempo wzrostu płac. To zagraża wynikom spółek. W wielu z nich daje się to już odczuć. W takich warunkach inwestorzy przyjmują wyczekującą postawę. Odbija się ona w niskich obrotach na naszej giełdzie. Te zaś dodatkowo skłaniają, zwłaszcza inwestorów instytucjonalnych, do powstrzymywania się z decyzjami. Trzeci tydzień maja pod względem aktywności inwestorów był wyjątkowo słaby.

Obroty akcjami spółek z WIG20 wyniosły zaledwie 724 mln zł na sesję, w przypadku mWIG40 było to jedynie 79 mln zł, a sWIG80 tylko 63 mln zł. Sytuacja nieco poprawiła się w ostatnich dniach maja, choć i tak pozostawia ona wiele do życzenia. Wyczekująca postawa z punktu widzenia analizy technicznej znajduje odzwierciedlenie w kształtowaniu formacji trójkąta. W jego ramach właśnie maleją obroty oraz zmienność. Od początku drugiej dekady maja 5-sesyjny ATR pozostaje w okolicy 1,2 proc. wobec 2 proc. przeciętnie w ostatnich 6 miesiącach. To wszystko tworzy sprzyjające warunki do ostatecznego rozstrzygnięcia. Stanie się nim przełamanie linii łączącej dołki ze stycznia, marca i kwietnia (45,5 tys. pkt) albo prostej biegnącej po szczytach z lutego i kwietnia (47,5 tys. pkt).

Przygotowania do wybicia

Coraz niższe obroty oraz malejąca zmienność są odzwierciedleniem wyczekującej postawy inwestorów, jaką przyjęli w ostatnich tygodniach. W efekcie wykres indeksu WIG przybrał kształt trójkąta.

To formacja, której prognostycznego znaczenia nie można przesądzić zanim dojdzie do jej opuszczenia. Może stać się podstawą do ruchu w górę, ale również może zapowiadać kontynuację spadkowej tendencji z jesieni 2007 r. i początku tego roku. Ożywienie się inwestorów w ostatnich dniach, widoczne w zwiększonych obrotach, może sugerować, że zakończenie konsolidacji jest już blisko. Jeśli trend boczny będzie jeszcze przez kilkanaście dni kontynuowany, trójkąt przestanie mieć znaczenie. Przyjmuje się, że do opuszczenia formacji powinno dojść mniej więcej w dwóch trzecich jej długości, czyli już teraz. Zarówno od dolnej, jak i górnej granicy dzieli taka sama, niewielka odległość. Nie trzeba więc wiele do rozstrzygnięcia.

Rentowność najwyższa w tym roku

Wyrazem zmieniających się warunków rynkowych pod koniec maja w porównaniu z poprzednimi tygodniami był skokowy wzrost rentowności amerykańskich obligacji. Wiązał się z mocno drożejącymi paliwami, które zwiększają presję inflacyjną i skłaniają do rozważania scenariuszy zakładających podwyżki stóp procentowych w Ameryce. Pochodną takiego nastawienia było zachowanie dolara, który po sporych wahaniach zakończył maj na podobnym poziomie co kwiecień. Kwestia dochodowości papierów skarbowych jest istotna ze względu na koszty obsługi kredytów hipotecznych, z których duża część bazuje właśnie na niej. Obecna sytuacja tworzy też bardziej konkurencyjną ofertę bezpiecznych lokat, co dla rynku akcji, zwłaszcza w okresie spadku zysków spółek, jest niekorzystnym zjawiskiem. Wyniki spółek wspomagał słaby dolar, więc jego ewentualne umacnianie się byłoby również złym sygnałem dla nowojorskiego parkietu.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego