Spór zbiorowy w kwestii podwyżek płac trwa nie tylko w PZU SA, o czym napisaliśmy w czwartkowym wydaniu, ale także w spółce życiowej - dowiedział się "Parkiet". - Związki zawodowe obu spółek weszły w spór zbiorowy z pracodawcą, do czego miały prawo. Zarządy deklarują wolę dialogu - twierdzi Michał Witkowski, rzecznik prasowy grupy PZU.
Witkowski mówi, zarządy towarzystw podjęły decyzję o podniesieniu wynagrodzeń pracowników obu spółek, z wyrównaniem od 1 kwietnia 2008 r., ustalając jednocześnie średni wskaźnik przyrostu wynagrodzenia zasadniczego na 3,6 proc. Fakt ten potwierdzają przedstawiciele związków.
Rzecznik PZU przyznaje, że zarządy podjęły decyzję o uruchomieniu podwyżek wynagrodzeń jednostronnie, co było dla związków podstawą do wejścia w spór. Przyczyna? - Negocjacje ze stroną związkową znacząco się przedłużały, a ich przebieg nie rokował szybkiego zakończenia rozmów - twierdzi Witkowski. Przedstawiciel firmy jako przykład podaje, że związki najpierw zgodziły się na zaproponowany przez pracodawcę wskaźnik wzrostu płac, a następnie się z tego wycofały.
Związkowcy widzą sprawę inaczej. - To nieprawda, że wycofaliśmy się z raz ustalonego wskaźnika. Zaproponowaliśmy jedynie jego renegocjację we wrześniu ze względu na rosnącą inflację - mówi przedstawiciel jednej z organizacji związkowych.
Związkowcy twierdzą, że w ramach jednostronnego podziału środków aż 80 proc. miało iść na zwiększenie płac działów sprzedaży. PZU jednak temu zaprzecza. - Poza tym decyzje o podwyżkach dla konkretnych pracowników podejmą szefowie obszarów, nie zarząd - mówi Michał Witkowski.