aktywniejszy. Z drugiej strony, skoro większość tego oczekuje, to w
rzeczywistości uda się z tym poziomem? Obiła mi się o ucho opinia, że
spadek może sprowadzić kontrakty nawet na poziom 1900 pkt., co ma wynikać
z przypuszczenia, że ostatnia kilkumiesięczna korekta znajduje się w
połowie całego spadku, a więc ruch ją poprzedzający ma wyznaczyć zakres
spadku po wybiciu w dół. Trzeba przyznać, że to dość pesymistyczny
scenariusz. Założę się, że jest też spora grupa graczy, którzy
przypuszczają, że to powszechne oczekiwanie na spadek cen wskazuje na to,
że potencjał podaży do wykreślenia większej przeceny poważnie zmalał.
Można się domyślać, że oczekują oni, że dołek zostanie wyznaczony lada
chwila. O ile już nie został wyznaczony w czwartek rano. Każdy z tych
scenariuszy jest ciekawy i do każdego należy podchodzić z rozwagą. Problem
polega na tym, że mamy tu do czynienia z poważną niepewnością związaną z
tym, czy znowu jakaś instytucja amerykańska nie puści bąka psując ponownie
atmosferę. Już zdążyliśmy się chyba przyzwyczaić, że taka informacja może
się pojawić właściwie w każdej chwili, a zapewnienia poszczególnych
zarządów spółek mają się nijak do ryzyka, co udowodnił nam Bear Stearns.
Inna sprawa, że poszukiwanie poziomu dołka w trakcie trwania trendu, a
zwłaszcza w chwili zakończenia kreślenia korekty tego trendu, jest mało ym poziomem, jak i na
poziomie 200 dolarów za baryłkę. Jedno jest w tym pocieszające -
pojawienie się hiperboli wskazuje na to, że tak wysokie ceny ropy nie będą
trwały zbyt długo. Zresztą co mogłoby wywindować te ceny wyżej? Już teraz
cena rośnie na bazie plotek o możliwym ataku Izraela na Iran, a
przynajmniej tak podają serwisy. Koncepcja raczej naciągana, ale w tym
stadium cyklu rynkowego widać, że wystarczająca. Wyższa cena ropy to
oczywiście zyski funduszy obecnych na tym tynku, ale także zagrożenie
makroekonomiczne.
Mowa o inflacji. Publikacje wskaźników cen dóbr konsumpcyjnych zbywane są
machnięciem ręką, bo przecież wyższa inflacja to tylko wynik zmian cen
energii i żywności - wartości bazowe pozostają bliskie normy. O ile
rzeczywiście na razie zmiany cen żywności i energii postrzegane są jako
czynniki zewnętrzne, na które nie ma wpływu władza monetarna, to
przedłużanie się oddziaływania tych zewnętrznych czynników powoduje
powolny ich wpływ na wzrost cen reszty dóbr. Ostatnio dało się zauważyć
wzrost oczekiwań inflacyjnych w Polsce. O ile podmioty administracji
wykazują tu optymizm, to pozostałe wskazują na spore ryzyko szybszego
wzrostu cen. Ministerstwo Finansów nadal jest zdania, że inflacja swoje
maksimum osiągnie w sierpniu i wyniesie ona 4,5 proc. Dane za maj mówią o
wzroście cen o 4,4 proc. Część banków inwestycyjnych oraz OECD jest
zdania, że inflacja osiągnie wyższe wartości, co zmusi do dalszego
działania Radę Polityki Pieniężnej. Dla rady ważna będzie najbliższa
projekcja inflacji. Postrzeganie przez władzę monetarną zmian cen na rynku
energii i żywności jako cykliczny czynnik krótkotrwały może się zmienić.
Wtedy walka z inflacją może się ponownie zaostrzyć. Takiego zaostrzenia
zaczynają się także obawiać Amerykanie. Tamtejsze rynki pochodnych już
antycypują więcej niż jedną podwyżkę stóp procentowych do końca bieżącego
roku. Spadają także ceny obligacji długoterminowych, co podnosi ich
rentowność 10y.gif
Co ciekawe, wzrost oczekiwań co do wyższych stóp procentowych ma miejsce
niezależnie od tego, czy gospodarka amerykańska wyjdzie z obecnego
uśpienia. Nie bez znaczenia jest to, że ostatnie publikacje danych makro
są w większości lepsze od prognoz. To pomaga rynkom śmielej patrzeć na
przyszłe ruchy Fed. Można się zastanawiać, czy faktycznie ta śmiałość jest
upoważniona. Wynikałoby bowiem na to, że inwestorzy nie obawiają się już
dalszego pogorszenia sytuacji makro. Nie oczekują jej szybkiej poprawy,
ale również nie spodziewają się pogłębienia recesji. W tym tygodniu
dostaniemy kolejne dane, które albo potwierdzą to oczekiwanie, albo nim
zachwieją. Moim zdaniem optymizm jest przedwczesny. Jedna seria lepszych
od prognoz danych (a nie zawsze były to dane bezwzględnie lepsze) nie
zmieni oceny sytuacji. Kilka kolejnych kawałków tej układanki otrzymamy
wkrótce.
Kamil Jaros