Cięcie kosztów w bankach w Nowym Jorku i w Londynie jest w tym roku brutalne i może jeszcze się zaostrzyć w kolejnych miesiącach. Nowojorskie firmy finansowe w efekcie wypłacą w tym roku o 18 mld USD mniej wynagrodzeń niż w 2007 r. - będzie to największy spadek w historii. Jak podawała firma konsultingowa Celent, w całych Stanach pracę w bankowości straci do 2009 r. aż 200 tys. osób. Jednak praca, którą wykonują te osoby, nie odejdzie w próżnię. W zamian pojawiają się etaty w miejscach takich, jak Indie czy Europa Wschodnia, gdzie rynki lokalne funkcjonują bardzo dobrze. W uzupełnieniu do przenoszenia niższych stanowisk analitycznych i bankowych, które mają stanowić wsparcie dla central w Nowym Jorku i Londynie, firmy wysyłają też na młode rynki swoich czołowych bankierów, którzy mają obsługiwać tam klientów. - W efekcie kryzysu subprime firmy, które już wcześniej zaczęły transfer za granicę wyższych rangą stanowisk, teraz przyspieszają ten proces, a inne do nich dołączają - wskazuje Andrew Power, partner z firmy doradczej Deloitte.