Koncern paliwowy British Petroleum (BP) porozumiał się z rosyjską firmą AAR, swoim wspólnikiem w spółce naftowej TNK-BP. Zawarta umowa kończy trwający od wielu miesięcy konflikt akcjonariuszy (obie firmy mają po 50 proc. udziałów). Spór ten przez to, że uczestniczyła w nim po stronie AAR rosyjska machina państwowa, kładł się cieniem na atrakcyjności inwestycyjnej Rosji.
Dudley odchodzi
Porozumienie pomiędzy BP a czterema rosyjskimi oligarchami (Michaiłem Friedmanem, Wiktorem Wekselbergiem, Germanem Chanem i Lenem Bławatnikiem) kontrolującymi AAR pozwoli brytyjskiemu koncernowi paliwowemu na niezagrożone przez działania rosyjskich władz czerpanie zysków z działalności TNK-BP. Ma to kapitalne znaczenie, bo spółka ta odpowiada za blisko 25 proc. światowej produkcji ropy British Petroleum. Oligarchowie dostaną w zamian większy wpływ na strategię tego naftowego joint venture.
Ceną porozumienia jest rezygnacja amerykańskiego menedżera Roberta Dudleya ze stanowiska prezesa TNK-BP. Jego usunięcie z zarządu było w rozmowach z BP głównym postulatem oligarchów z AAR. Oskarżali oni Dudleya o złe zarządzanie TNK-BP. Przedstawiane przez nich zarzuty były jednak niespójne. Rosyjscy udziałowcy początkowo twierdzili, że zaniedbuje inwestycje, by później oskarżać go o nadmierną rozbudowę budżetu na ten cel.
Próbując pozbawić Dudleya stanowiska oligarchowie posunęli się do inspirowania przeciwko niemu działań państwowych instytucji. Wiktor Wekselberg napisał list do służb imigracyjnych, w którym domagał się, by szefowi TNK-BP nie przedłużono wizy uprawniającej do pracy w Rosji. Służby postąpiły zgodnie z sugestią oligarchy. Dudleyowi i TNK-BP przyglądały się również kontrola skarbowa i inspekcja pracy. Moskiewskie biura koncernu przeszukiwała też FSB. Te administracyjne szykany sprawiły, że pod koniec lipca Dudley opuścił Rosję i zaczął kierować spółką z bliżej nieokreślonego miejsca w Europie Środkowej.