Za nami typowa sesja na warszawskim parkiecie. Pozostawaliśmy pod wpływem korzystnego zakończenia piątkowej sesji w Ameryce, a jednocześnie staliśmy przed perspektywą pogorszenia nastrojów na początku tego tygodnia. W efekcie zmiany indeksów były niewielkie, a każda ze stron rynku może podtrzymywać, że ma rację.
Kupujący mogą być zadowoleni z anulowania sygnału sprzedaży, jakim był spadek poniżej lipcowego dołka. Sprzedający będą się dopatrywać słabości zwyżki w jej podstawach, związanych z amerykańskim planem ratowania spółek z sektora finansowego.
Po raz kolejny w tej bessie inwestorzy ślepo wierzą, że będzie on skuteczny. Biorąc pod uwagę, ile rzeczy w ostatnich miesiącach poszło nie po myśli posiadaczy akcji, takie założenie wydaje się mocno ryzykowne.
Dziś raczej na pewno nikt nie jest w stanie rozsądzić, czy kolejny plan ratunkowy przyniesie załagodzenie problemów. Musimy przy tym pamiętać, że trudności branży finansowej to nie jedynie zmartwienie inwestorów giełdowych. Dlatego klucz do odgadnięcia przyszłej koniunktury jest raczej w sferze psychologii, a nie racjonalizmu. Liczy się bardziej wiara w lepszą przyszłość niż fakty.
Tłem dla tych rozważań jest