Weekendowa Analiza Futures

Aktualizacja: 27.02.2017 05:48 Publikacja: 26.10.2008 12:27

Kolejny ciężki tydzień na rynkach finansowych za nami. Kolejne dni

sprawiały, że szczęki obserwatorów i uczestników rynku opadały wraz z

cenami coraz niżej. Wśród osób zaangażowanych na rynku, ale tych bez

większego na nim doświadczenia, widać oznaki przerażenia. Mnie taka

sytuacja zwykle przypomina atmosferę ze znanego obrazu Muncha. Tym razem

analogii jest nieco więcej. Nie chodzi już tylko o sam fakt przerażenia,

ale także jego źródło. Można stwierdzić, że na obrazie człowiek reaguje na

kolory zachodu słońca, a w przypadku rynków na sam Zachód. W końcu to

stamtąd przylazła zaraza. Zaraza, która jeszcze parę miesięcy temu przez

naszych inwestorów uznawana była za odległą. Wydarzenia w USA, w Wielkiej

Brytanii, czy kolejnych krajach obserwowało się z ciekawością, ale i

poczuciem bezpieczeństwa, że u nas podobnych problemów nie będzie. Okazuje

się, że faktycznie, jakość kredytów hipotecznych jest znacznie lepsza, nie

mamy na rynku podmiotów zaangażowanych ponad miarę w CDS, czy inne

instrumenty. Nie ominęło jednak nas, to co w tej chwili dotyka niemal cały

rozwinięty finansowy świat - dramatyczna redukcja wzajemnego zaufania

uczestników rynków długu, co pociąga za sobą załamanie na pozostałych

rynkach. U nas ten czynnik wpływu na poziom cen akcji jest z pewnością

mniej wyraźny niż np. w USA, ale nie zmienia to faktu, że procesy globalne

sprawiają, że kapitał z Polski odpływa. Widać to po wycenach polskich

aktywów oraz spadającym kursie złotego.

Ostatnich kilka tygodni potwierdzają znaną tezę, że wątpliwości w

kontynuację trendu paradoksalnie tej kontynuacji sprzyjają. Zamiast

oczekiwanego przez wielu inwestorów i analityków odbicia, mamy wyznaczane

nowe rekordy bessy. W piątek osiągnięty został poziom 1500 pkt., który

jeszcze do niedawna uznawały był za abstrakcyjny. Teraz całkiem poważnie

trzeba się zastanowić, czy indeks WIG20 nie zejdzie w okolice 1150 pkt.

Jak widać na wykresie wig20tyg.gif tam znajduje się potencjalna linia

trendu. Oczywiście sama linia jest tylko ciekawostką. Jej wyznaczenie nie

można odbierać jako wyznaczenie poziomu dołka. Takich poziomów wyżej było

już kilka, ale trend okazał się być na tyle silny, że wykres przez te

poziomy przeleciał jak nóż przez masło. Jak już jesteśmy przy wykresach,

to ciekawie wygląda sytuacja na wykresie Wig wig.gif Tu także spadek

zbliżył linię wykresu do linii trendu opartej o poprzednie ważne dołki. Z

tego by wynikało, że poziom 23500 pkt. powinien zatrzymać przecenę. Być

może zatrzyma, co nie znaczy, że trzeba od razu, gdy indeks osiągnie tę

wartość, kłaść na spółkach zlecenia kupna. Nadal należy pamiętać, że z

ewentualnym kupnem warto poczekać na odpowiednie sygnały.

Oczekiwanie z kupnem do pojawienia się sygnałów dotyczy oczywiście graczy

indywidualnych, którzy są w stanie w krótkiej chwili osiągnąć zamierzony

poziom zaangażowania na rynku. W przypadku funduszy jest to utrudnione. Od

jakiegoś czasu widać pewne oznaki zainteresowania rynkiem, ale na razie

generowany popyt jest zbyt mały, by wpłynąć na poziom cen. Nie wykluczone,

że te zakupy z premedytacją czynione są spokojnie i bez hałasu. Rosnąca

liczba otwartych pozycji także wskazuje na to, że część graczy zabezpiecza

się przed możliwością wzrostu cen akcji. Rynek spadać w nieskończoność nie

będzie. Nikt nie wie, kiedy pojawi się odbicie. Końcówka piątkowych

notowań wskazuje na to, że czyha na taką okazję wielu inwestorów. To może

sprawiać, że ceny jeszcze spadną, ale po takim strząśnięciu odbicie może

być bardzo dynamiczne. Wzrost cen o blisko 10 proc. w trakcie jednej sesji

nie będzie zaskakujący. Wje mieć.

Długie pozycje na rynku terminowym umożliwią skorzystanie z owoców wzrostu

cen jeszcze przed faktycznym zakupem papierów. Gra jest warta świeczki,

gdyż odbicie może być faktycznie całkiem spore. Szybkie dojście do okolic

2000 pkt. mnie by nie zaskoczyło, a cała korekta może nawet sięgnąć 2400

pkt., choć tu już trzeba się liczyć z czasem liczonym w tygodniach, jeśli

nie miesiącach. Wspomniany poziom 2400 pkt. będzie realny do osiągnięcia,

jeśli ceny odbiją od obecnego, lub bliskiego mu dołka. Gdyby jednak rynek

zjechał np. do 1150-1200 pkt. to osiągnięcie 2400 pkt. byłoby już trudne,

a poziomem granicznym dla korekty mogłoby być 2000 pkt.

Po tak dynamicznej przecenie, jaka miała ostatnio miejsce, trzeba się

liczyć z tym, że pierwsza faza wzrostu będzie równie szybka. Później

nastroje trochę ostygną, by rozpocząć drugą, już spokojniejszą fazę

zwyżki. Jeśli taki scenariusz się sprawdzi, można oczekiwać, że obecnie

otwierane długie pozycje na rynku terminowym, będą z czasem zamieniane na

akcje, a więc prawdopodobnie będziemy świadkami wzrostu cen przy spadku

LOP. Spadek LOP będzie się także wiązał z zamykaniem pozycji przez graczy

średnioterminowych, którzy do tej pory trzymali się kurczowo krótkiej

strony rynku. W ostatnim czasie nie jest to wcale takie łatwe. Tendencja

niby jest wyraźna, a zmiany ceny dynamiczne zapewniające znaczne zyski, to

jednak obawa niedźwiedzi związania z możliwością pojawienia się mocnej

wzrostowej korekty stale narasta. No, ale kto powiedział, że obecność na

rynku jest lekka łatwa i przyjemna?

Dynamiczny ruch cen i towarzyszący mu szybki spadek LOP to scenariusz

wynikający także z obserwowanego ostatnio wygasania aktywności przy

rosnącym zaangażowaniu kapitału. Coraz więcej graczy jest pewnych swego,

ale część z nich (połowa pozycji) jest w błędzie, z którego będzie musiała

się wycofać, gdy rynek pójdzie nie po jej myśli. Przy niskiej aktywności

może się to przerodzić w efekt wąskiego gardła. Tym bardziej, że gdy

pojawi się wspomniana wyczekiwana korekta, można spodziewać się mniejszej

presji podaży. W efekcie ruch cen nie będzie raczej spokojny i delikatny,

ale błyskawiczny. Obecnie posiadacze krótkich pozycji tylko się

przyglądają licząc kolejne zyski. Należy pamiętać, że nie wszystkie

pozostaną w kieszeni, bo pozycja nie zostanie zamknięta na samym minimum.

Obecnie poziomem, który skłaniałby do wyjścia z rynku to okolice

lokalnego szczytu na 1900 pkt. To się jednak może zmienić, gdyby rynek

zszedł jeszcze niżej, bo być może pojawiłaby się jakaś formacja wsparcia.

Przyznam jednak, że nie za bardzo liczę na pojawianie się takowej, gdyż

przypuszczam, że odbicie zacznie się nagle zaskakując swoją obecnością

rynek. To też jest jeden z czynników, który będzie wzmagał ruch cen.

Niezależnie od tego, po pojawieniu się wspomnianej korekty, przyjdzie czas

ponownego spadku, który przybliży nas ponownie do okolic minimów. Wtedy

dopiero okaże się, czy była to tylko korekty, czy też początek nowej

tendencji wzrostowej.

Kamil Jaros

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy