Harmonogram pokazujący, w jakim tempie będziemy się przygotowywać do przyjęcia wspólnej waluty, jest już gotowy. Wczoraj z zatwierdzonym przez rząd dokumentem miał okazję zapoznać się prezydent. "Mapa drogowa" trafić ma także szybko do członków Rady Polityki Pieniężnej i szefów ugrupowań parlamentarnych.
Tym samym premier Donald Tusk rozpoczął konsultacje polityczne. We wrześniu w Krynicy ogłosił, że Polska przyjmie euro w 2011 r. Potem wyjaśnił, że chodziło o spełnienie kryteriów wymaganych przez Brukselę, a wspólną walutą zaczniemy się posługiwać w 2012 r.
Kryteria nie są problemem
Wymogi, które zostały określone przez Unię Europejską jeszcze przed naszą akcesją, dotyczą poziomu deficytu sektora finansów publicznych i długu publicznego, stabilności kursu złotego oraz ograniczeń inflacji i poziomu rynkowych stóp procentowych. - Chcę podkreślić z całą stanowczością, że Polska jest w stanie spełnić te kryteria. Prawdziwą przeszkodą może być zła wola polityków - podkreślił premier Donald Tusk.
Rzeczywiście, dzięki limitom zapisanym w konstytucji nasz kraj nie ma kłopotów z poziomem długu publicznego. Od kilkunastu miesięcy spełniamy wymogi unijne stawiane polityce budżetowej. Deficyt finansów publicznych w 2007 r. wyniósł tylko 2 proc. PKB, wobec 3-proc. unijnego limitu. Nic nie wskazuje, by w tym roku problemy miały się pojawić na nowo. Według wstępnych szacunków Ministerstwa Finansów, niedobór budżetu po październiku osiągnie 11 mld zł, co oznacza wprawdzie wzrost wydatków, ale wciąż daleko nam do poziomu zapisanego w ustawie budżetowej (23,1 mld zł). Także inflacja wciąż nie przekracza wytycznych unijnych. Problemem może być ustabilizowanie kursu złotego.