Dla opozycji przyjęcie euro jest ciągle tylko tematem do dyskusji

Premier chce przekonać prezydenta i opozycję do przyjęcia euro przez Polskę z początkiem 2012 r. Rynek czeka na efekty konsultacji politycznych

Aktualizacja: 27.02.2017 05:44 Publikacja: 29.10.2008 07:08

Harmonogram pokazujący, w jakim tempie będziemy się przygotowywać do przyjęcia wspólnej waluty, jest już gotowy. Wczoraj z zatwierdzonym przez rząd dokumentem miał okazję zapoznać się prezydent. "Mapa drogowa" trafić ma także szybko do członków Rady Polityki Pieniężnej i szefów ugrupowań parlamentarnych.

Tym samym premier Donald Tusk rozpoczął konsultacje polityczne. We wrześniu w Krynicy ogłosił, że Polska przyjmie euro w 2011 r. Potem wyjaśnił, że chodziło o spełnienie kryteriów wymaganych przez Brukselę, a wspólną walutą zaczniemy się posługiwać w 2012 r.

Kryteria nie są problemem

Wymogi, które zostały określone przez Unię Europejską jeszcze przed naszą akcesją, dotyczą poziomu deficytu sektora finansów publicznych i długu publicznego, stabilności kursu złotego oraz ograniczeń inflacji i poziomu rynkowych stóp procentowych. - Chcę podkreślić z całą stanowczością, że Polska jest w stanie spełnić te kryteria. Prawdziwą przeszkodą może być zła wola polityków - podkreślił premier Donald Tusk.

Rzeczywiście, dzięki limitom zapisanym w konstytucji nasz kraj nie ma kłopotów z poziomem długu publicznego. Od kilkunastu miesięcy spełniamy wymogi unijne stawiane polityce budżetowej. Deficyt finansów publicznych w 2007 r. wyniósł tylko 2 proc. PKB, wobec 3-proc. unijnego limitu. Nic nie wskazuje, by w tym roku problemy miały się pojawić na nowo. Według wstępnych szacunków Ministerstwa Finansów, niedobór budżetu po październiku osiągnie 11 mld zł, co oznacza wprawdzie wzrost wydatków, ale wciąż daleko nam do poziomu zapisanego w ustawie budżetowej (23,1 mld zł). Także inflacja wciąż nie przekracza wytycznych unijnych. Problemem może być ustabilizowanie kursu złotego.

Przekonywanie Sejmu

Przed przyjęciem wspólnej waluty trzeba też zmienić jeden z artykułów konstytucji, który stanowi, że Narodowemu Bankowi Polskiemu "przysługuje wyłączne prawo emisji pieniądza". - Zmiana jest prosta i jej redakcja jest już właściwie gotowa - przyznał Donald Tusk. Dodał, że w tym tygodniu będzie chciał się spotkać z szefami partii i klubów w parlamencie. - Potrzebne są możliwie szybkie nieformalne debaty, które zbliżą nasze stanowiska. Zmiana konstytucji musi bowiem nastąpić późną wiosną 2009 r. - tłumaczył premier. Tak też stanowi przyjęty harmonogram.

Potrzebna wiarygodność

Ekonomiści przyznają rację szefowi rządu, że głównym problemem są teraz negocjacje z opozycją. Tym też tłumaczą, że ani rynek walutowy, ani rynek długu nie zareagowały znacząco na przyjęcie harmonogramu. Złoty na początku dnia umocnił się wprawdzie do euro o prawie 15 groszy. Ale ani posiedzenie rządu, ani spotkanie Rady Gabinetowej nie wywołały kolejnego impulsu zwyżkowego. Wzrost zaufania inwestorów do rynku polskiego objawił się tylko spadkiem rentowności obligacji skarbowych o około 30 punktów bazowych.

- Zgodnie z teorià, kurs z?otego powinien reagowaç tylko na nowe wiadomoÊci. Informacja, ýe harmonogram zostanie przyj´ty, by?a znana. Ca?a Êcieýka przystàpienia do strefy euro teý by?a do przewidzenia, skoro znaliÊmy dat´ 2012 r. - zaznaczy? Jakub Borowski, g?ówny ekonomista Invest Banku. - "Efekt Tuska", polegajàcy na umocnieniu z?otego i zmniejszeniu rentownoÊci po og?oszeniu daty we wrzeÊniu, przesta? dzia?aç. Rynek czeka na wyraêny sygna?, który uprawdopodobni ca?e przedsi´wzi´cie. Na razie deklaracje polityczne nie pozwalajà stwierdziç, ýe szanse na wprowadzenie euro w 2012 r. sà wi´ksze - doda?.

Nie wszystko przesądzonePapierkiem lakmusowym miała być Rada Gabinetowa. Spotkanie członków rządu z prezydentem rozpoczęło się pół godziny później, niż planowano. Politycy nie mogli bowiem dojść do porozumienia co do tego, czy prezes NBP Sławomir Skrzypek powinien brać udział w posiedzeniu rady. Skrzypek dostał wprawdzie zaproszenie na posiedzenie rządu, ale na 72 minuty przed rozpoczęciem jego obrad. Nie mógł się na nim pojawić, bo w tym samym czasie zbierała się RPP.

Premier relacjonował, że spotkanie doprowadziło do zbliżenia stanowisk. - Nasza konsekwencja przynosi efekty - tłumaczył dziennikarzom. Dodał, że udało się przekonać Lecha Kaczyńskiego do "cieplejszej oceny wejścia Polski do strefy euro".

Wypowiedzi prezydenta cechowała większa rezerwa: - Sprawa euro powinna być przedmiotem dyskusji - stwierdził po spotkaniu i dodał: - Mam w tej kwestii wątpliwości. Lech Kaczyński powiedział też, że "związek z forintem" nie był dla Polski "szczęśliwy". Tym samym przyznał rację analitykom, którzy wskazywali, że brak planu przyjęcia euro powoduje, że jesteśmy traktowani przez inwestorów na równi z Węgrami. Problemy Budapesztu z utrzymaniem równowagi budżetowej spowodowały ostatnio gwałtowną wyprzedaż forinta. Równolegle nastąpił także odpływ kapitału z rynku polskiego. Prezydent wspomniał, że w kwestii euro pojawiły się różnice zdań dotyczącego tego, jakie kompetencje ma resort finansów, a jakie bank centralny. Nie wyjaśnił jednak, o co dokładnie chodzi. - Poprosiłem o dogadanie się - powiedział tylko Lech Kaczyński.

Kurs jeszcze nieznany

Niewykluczone, że w przyszłości problemy kompetencyjne będzie rozwiązywać pełnomocnik ds. przygotowań do przyjęcia euro. Zgodnie z "mapą drogową", taka osoba ma się pojawić jeszcze w listopadzie. Premier nie ujawnił, kto to będzie.

W pierwszej połowie 2009 r. resort finansów i NBP mają rozpocząć konsultacje z instytucjami europejskimi w sprawie przystąpienia Polski do mechanizmu ERM2. Bruksela wymaga, aby przez dwa lata kraj ubiegający się o euro tak prowadził swoją politykę pieniężną, aby kurs lokalnej waluty nie odstawał więcej niż o 15 proc. od tzw. parytetu centralnego, ustalonego jako docelowy kurs wobec euro.

Dla rynków bardzo ważna będzie informacja, na ile rząd i NBP wycenią polską walutę. Błąd może oznaczać, że trzeba będzie prowadzić kosztowne interwencje na rynku. Może także opóźnić cały proces. Minister finansów Jan Vincent-Rostowski zastrzegł, że sposób wyznaczenia parytetu nie jest jeszcze ustalony. - To jest sprawa techniczna. Będziemy się nad tym zastanawiać - powiedział. Ostateczny kurs, po jakim wymienimy złote na euro, poznamy w sierpniu 2011 r., po kilkunastu miesiącach "prób" w ERM2.

Plany awaryjne

Ekonomiści zastanawiają się także, czy rząd ma plan awaryjny na wypadek, gdyby nie udało się zbudować zaplecza politycznego potrzebnego do zmiany konstytucji (niezbędne jest 2/3 wszystkich głosów w Sejmie, czyli de facto poparcie PiS-u).

- Liczę bardzo na wsparcie wszystkich tych, którzy są przekonani, że ten proces ma znaczenie. Przypominam, że o wejściu do strefy euro zdecydowaliśmy już dwa razy - podpisując traktat akcesyjny i głosując w referendum o wejściu do UE - powiedział Donald Tusk. Premier przyznał, że gdyby konsensusu nie dało się osiągnąć, możliwe są trzy rozwiązania: czekanie na zmianę składu parlamentu, rozpisanie referendum, jak również kontynuacja przygotowań.

Analitycy podkreślają, że najbliższe tygodnie mogą być na rynku walutowym bardzo nerwowe. - Inwestorzy nie są w stanie przewidzieć wyniku ewentualnego referendum. Im później się ono odbędzie, tym mniejsza szansa na to, że zarówno frekwencja, jak i poparcie dla przyjęcia euro będą jednocześnie spełnione, ale również większe będzie prawdopodobieństwo głosowania przeciw euro. Będzie to m.in.wynikiem pogarszania się sytuacji gospodarczej w Europie Zachodniej - mówił Jakub Borowski. Przypomniał, że w Szwecji wyniki sondaży, w których pytano, jak obywatele będą

Grzegorz Wójtowicz

byŁY czŁONEK RADY POLITYKI PIENIĘŻNEJ

Działania Rady Polityki Pieniężnej do momentu przyjęcia euro powinny być podzielone na dwa okresy.

Pierwszy - do wiosny przyszłego roku, czyli do wejścia do mechanizmu kursowego ERM2. Do tego czasu RPP powinna głęboko przemyśleć to, jak w najbliższych latach będzie kształtowała się inflacja, i dostosować do niej stopy procentowe, tak by w połowie 2011 r. Polska spełniała kryterium inflacyjne. Może się wydawać, że to odległa przyszłość, ale biorąc pod uwagę tempo oddziaływania polityki pieniężnej, ten okres wcale nie jest taki długi.

Drugi - po wejściu do mechanizmu ERM2 radzie pozostanie codzienne monitorowanie sytuacji dotyczącej kształtowania się kursu złotego. Można powiedzieć, że na razie jesteśmy "na burzliwym morzu", co z pewnością nie ułatwi zadania bankowi centralnemu.

Krzysztof Jedlak

Parkiet

Euro jest Polsce potrzebne. Teraz, w czasie kryzysu, widać to lepiej niż wcześniej. Nie jest pewne, czy rządowi uda się dotrzymać słowa i terminów, nie tylko dlatego, że są napięte. Przeszkody są dwie: kwestia polityczna (zmiana konstytucji, ewentualne referendum w sprawie daty przyjęcia euro) oraz kwestia rynkowa. W ostatnim przypadku chodzi o konsekwencje załamania się systemu finansowego na świecie i obecną destabilizację. Z tych powodów przyjęcie "mapy drogowej" będzie mieć dla inwestorów znaczenie w dłuższej perspektywie, gdy sy- tuacja zacznie się stabilizować. Dziś kierują się oni raczej innymi przesłankami. Ale nawet jeśli teraz decyzja ma znaczenie najwyżej psychologiczne czy marketingowe, jak chcą niektórzy, warto było ją podjąć. Bo w takiej sytuacji jak dziś niczego nie wolno zaniedbać, tym bardziej że w przyszłości może to jeszcze zaprocentować.

Marcin Spławski

kierownik projektów badawczych PBS DGA

Doświadczenie pokazuje, że jedynie w przypadku referendum dotyczącego wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2003 r. udało się osiągnąć ponad 50-proc. frekwencję. W przypadku ewentualnego referendum w sprawie daty przyjęcia euro uczestnictwo zależałoby od tego, jak o sprawie informowałyby media. Istotne dla Polaków byłoby też to, jak zachowałyby się obozy polityczne. Można zaryzykować twierdzenie, że przy mobilizacji głównych sił politycznych i mediów próg 50 proc. byłby spełniony.

Z ostatnich analiz wynika, że opinie Polaków co do euro są dość podzielone z lekką tendencją do poparcia unijnej waluty. Ale konsekwencją kryzysu może być wzrost poparcia dla euro. Trudno powiedzieć, jak będzie się polaryzowała scena polityczna. PiS w końcu też się za euro opowie, ale możliwie, że będzie chciało to zrobić jak najpóźniej.

Mariusz

Staniszewski

prezes noble funds TFI

Wstąpienie do strefy euro jest obojętne dla strategii towarzystw funduszy inwestycyjnych. Dlatego uważam, że przyjęcie "mapy drogowej" nie zmieni nic w procesie inwestycyjnym zarządzających. Patrząc pośrednio, w momencie gdy znamy dokładną datę przyjęcia wspólnotowej waluty, możemy spodziewać się większej stabilizacji złotego, co - z perspektywy klientów TFI - minimalizuje ryzyko kursowe. Z tej samej przyczyny zagraniczni inwestorzy mogą chętniej lokować na warszawskim parkiecie, co także byłoby korzystne dla klientów TFI.

Lars Tranberg Rasmussen

ekonomista w danske banku

Konkretny plan przyjęcia euro

to dla Polski bardzo dobra wiadomość. Na pewno zachęci ona inwestorów zagranicznych i ustabilizuje rynek. W związku z tą informacją nie spodziewałbym się jednak nagłej aprecjacji złotego. Uważam, że poziomy 3,20 zł za euro, które polska waluta notowała w lipcu, były absurdalnie wysokie. Teraz z kolei, w czasie kryzysu i słabego złotego, po takiej informacji kurs złotego powinien wrócić do swoich naturalnych poziomów, czyli około 3,40-3, 50 zł za euro. Trudno jednak powiedzieć, czy rynek zareaguje od razu.

Droga Słowacji do unijnej waluty

Słowacki bank centralny obniżył we wtorek główną stopę procentową o 0,5 proc., do 3,75 proc. Bratysława zrównała ją tym samym z podstawową stopą procentową Europejskiego Banku Centralnego. Decyzja ta jest związana z akcesją Słowacji do strefy euro już 1 stycznia 2009 r.

- Skończyła się era niezależnej polityki monetarnej na Słowacji - skomentował obniżkę stóp Robert Prega, ekonomista z Tatra Banka.

Rezygnacja z niezależnej polityki monetarnej jest ceną, którą Bratysława płaci za ograniczenie ryzyka kursowego. Od początku września kurs korony spadł jedynie o około 0, 5 proc., podczas gdy np. forinta o około 9,5 proc. Kurs słowackiej waluty jest bowiem od listopada 2005 r. powiązany z euro w ramach mechanizmu ERM2. Pasmo wahań korony wynosi +/- 15 proc. od wyznaczonego w maju centralnego parytetu 30,126 korony za euro. Poprzednio, w marcu 2007 r., został on wyznaczony na poziomie 35,4424 korony za euro. Wcześniej, od listopada 2005 r., wynosił on 38,455 korony za euro. Europejskie instytucje zgadzały się więc dwukrotnie na aprecjację waluty słowackiej. Do 2007 r. Słowacja nie spełniała w pełni kryteriów przyjęcia do Eurolandu. Zgoda na jej akcesję do strefy euro została wydana przez Radę Unii Europejskiej w czerwcu br. EBC wyraził jednak wtedy wątpliwości co do możliwości utrzymania poziomu tegorocznej inflacji na Słowacji poniżej 3,2 proc. Na koniec września inflacja wynosiła 5,4 proc.

bloomberg

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy