Pana firma zarządza dziesiątkami miliardów funtów. Tymczasem w ostatnim czasie dobrych lokat dla inwestycji było na świecie jak na lekarstwo. Jaką strategię Aviva Investors przyjęła na czas kryzysu?
Rzeczywiście, zarządzamy aktywami wartymi około 245 mld funtów. Podstawową korzyścią z przynależności do grupy ubezpieczeniowej jest możliwość przyjmowania długoterminowej perspektywy. To pozwala nam kupować, jeśli widzimy obiektywnie wartościową inwestycję. Z drugiej jednak strony musimy brać pod uwagę preferencje i odczucia naszych klientów i powstrzymywać się od niektórych decyzji w określonych warunkach rynkowych. Dziś mam przeświadczenie, że świat wejdzie w recesję. Wpływ kryzysu finansowego na realną gospodarkę dopiero odczujemy. Będzie kilka kwartałów zerowej lub ujemnej dynamiki wzrostu PKB. Nie da się wykluczyć dalszego spadku zysków spółek. Dlatego wciąż nie doważamy akcji. Jeśli chodzi o obligacje, to staramy się trzymać pieniądze w jak najbardziej płynnych aktywach, i tak oferujących dziś dobry zysk.
W końcu września aż 26 proc. globalnego portfela Aviva Investors stanowiły akcje. W jakich krajach i branżach dziś inwestujecie?
Nie mogę ujawniać informacji o bieżących działaniach inwestycyjnych. Gdybym miał rekomendować coś inwestorom, zalecałbym wybór funduszy lokujących w wielu rodzajach aktywów. Niektóre z naszych funduszy tego rodzaju, zarządzane z Londynu, mogą w tym roku pochwalić się bardzo dobrymi wynikami. Szczególnie mam tu na myśli fundusze taktycznej alokacji aktywów. Odmiennie niż u konkurencji, odnotowały one dodatnie stopy zwrotu od początku roku (6-7 proc.).
Ale zapewne w ciągu ostatnich tygodni udział akcji w ich portfelu spadł poniżej owych 26 proc.?