Polska waluta zakończyła tydzień na poziomie 4,01 zł za euro, najgorszym od końca listopada ub.r. Strata wobec dolara była jeszcze większa i wynosiła w piątkowe południe aż 10 gr (za 1 USD płacono nawet 2,94 zł). W ostatnim tygodniu więcej w relacji do amerykańskiej waluty stracił tylko kenijski szyling, co tłumaczy się spekulacyjnym popytem na zagraniczną walutę tamtejszych importerów.

Większość ekonomistów w  dalszym ciągu jest zdania, że polska waluta może się dalej umacniać. Średnia prognoz analityków ankietowanych przez agencję Bloomberg wskazuje na poziom 3,83 zł za euro na koniec czerwca i 3,73 zł za euro na koniec roku.

Największymi optymistami są eksperci Morgan Stanley (oczekują, że do końca grudnia złoty umocni się do 3,65 zł za euro). Większymi pesymistami są polscy specjaliści (Pekao oczekuje dalszego osłabienia złotego do 4,12 zł za euro pod koniec czerwca, X-Trade Brokers prognozuje poziom 4,01 EUR/PLN).

Analitycy do tej pory byli przekonani, że złotego będą umacniać dalsze podwyżki stóp procentowych. Członkowie Rady Polityki Pieniężnej sugerowali zresztą, że styczniowe zaostrzenie polityki pieniężnej nie było jednorazowym ruchem. Ostatnie „gołębie” komentarze prezesa NBP Marka Belki wprowadziły więcej niepewności co do potencjalnych scenariuszy. Dodatkowo sprawę komplikuje coraz większa gotowość Europejskiego Banku Centralnego do podwyżek stóp w strefie euro. – W takiej sytuacji trudno rekomendować zakup złotego – mówią zgodnie dilerzy.

W tym tygodniu inwestorzy będą wyczekiwać przede wszystkim oficjalnych danych GUS?o lutowej inflacji (ich publikację zaplanowano na wtorek), bilansie płatniczym (poniedziałek),?jak i na dane o produkcji przemysłowej (ukażą się w piątek).