Hiszpański Santander w okresie 24 lutego – 25 marca skupił 95,67 proc. wszystkich akcji banku, płacąc za nie 15,86 mld zł. Taki był finał umowy między Hiszpanami a dotychczasowym większościowym akcjonariuszem BZ?WBK – irlandzkim AIB (który sprzedał ponad 70 proc. akcji banku). Kwota, na jaką opiewała cała transakcja, oznacza, że to największe wezwanie w historii GPW.
Skąd taki zysk giełdy przy transakcji??Inaczej niż w przypadku zwykłych transakcji sesyjnych lub pakietowych, prowizja GPW nie jest ograniczona wartościowo. Opłata w przypadku wezwań sięga 0,024 proc. kwoty zlecenia, plus 1 zł stałej opłaty. Ponieważ w przypadku tych transakcji płaci zarówno broker sprzedający, jak i skupujący walory w imieniu klientów, stawkę należy zastosować podwójnie. Do tego dochodzi administracyjna opłata 7 tys. zł za ogłoszenie wezwania.
7,6 mln zł to spora suma, zważywszy że dopinanie tego typu zleceń dokonuje się automatycznie w systemie transakcyjnym i nie generuje dodatkowych kosztów. Kwota ta stanowi 8 proc. zysku spółki za cały 2010 r. (94,8 proc.)
Brokerzy, którzy odegrali główną rolę w wezwaniu (pośredniczący w nim DM?Banku Handlowego oraz reprezentujący głównego sprzedającego DM?BZ?WBK) nie komentują sprawy, nie informują także, czy giełda udzieliła im na potrzeby?tej transakcji specjalnych rabatów. Takich informacji nie?udzielają także władze GPW. – To jest regularna działalność biznesowa, nie wydaje się konieczne komentować tego, że zarabiamy pieniądze – mówi tylko prezes Ludwik Sobolewski. Maklerzy przyznają anonimowo, że władze giełdy niechętnie odchodzą od oficjalnego cennika.
Ponieważ sprzedaż w wezwaniu została sfinalizowana 29 marca, to o ostatecznym jej wpływie na wyniki GPW dowiemy się 10 maja, kiedy spółka będzie publikować swoje rezultaty za pierwszy kwartał.