Okazać się może, że za kilkanaście miesięcy jednym z wyzwań stojących przed organami ścigania będzie brak części przepisów zakazujących manipulacji instrumentami finansowymi. Trybunał Konstytucyjny otrzymał bowiem i zarejestrował pytanie prawne Sądu Rejonowego w Kielcach, który miał wątpliwości, czy można ukarać inwestora, bazując na – jego zdaniem nieprecyzyjnych – zapisach ustawy o obrocie.

Chodzi o aferę Orfe z przełomu 2005 i 2006 r., w której inwestor indywidualny został oskarżony, że składając, a później wycofując większe zlecenia na otwarcie i zamknięcie sesji, dopuścił się przestępstwa. Jerzy Sz. tłumaczył, że w ten sposób sprawdzał, jak głęboki jest arkusz zleceń. Prokuratura zarzuciła mu „zawieranie transakcji mogących wprowadzać w błąd co do rzeczywistego popytu, podaży lub ceny instrumentu”. Choć od 2006 r. Orfe nie ma już na GPW, to dopiero w styczniu tego roku kielecki sąd zdecydował, że zapyta TK, czy część definicji, czym jest manipulacja, spełnia normy prawa karnego – szczególnie że przepis odwołuje się także do „uprawnionych powodów działań” i „przyjętych praktyk rynkowych”.

Zdaniem sędziego nieprecyzyjne sformułowania powodują, że trudno w tym przypadku mówić o zgodności z wytycznymi konstytucji, które stanowią, że odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia.

Z informacji uzyskanych w Trybunale wynika, że rozstrzygnięcia można się spodziewać za około półtora roku.