Klasyczna reguła stosunkowo wyższych zwrotów z obligacji, gdy na giełdach szaleje bessa i odwrotnie – mniejszych zysków, gdy przez rynki przetacza się hossa, już się nie sprawdza.
– Nie do końca tak jest – zastrzega Witold Garstka, zarządzający funduszami w BZ WBK TFI. – Są dwa typy krajów, których obligacje są uważane za mało ryzykowne – ta lista jest coraz krótsza. Zaliczamy do nich dzisiaj Niemcy, Finlandię, Norwegię, Szwajcarię, a także USA, Japonię, Wielką Brytanię – czyli kraje, które mają niski deficyt, niskie zadłużenie, lub takie, które mają bank centralny, który jest gotowy interweniować. W przypadku obligacji tych państw obowiązuje klasyczna zasada, że im jest lepiej w gospodarce, tym jest gorzej dla obligacji – wzrost gospodarczy przekłada się na wyższą inflację i banki centralne są mniej skłonne do utrzymywania niskich stóp procentowych.
Polskie obligacje zarówno skarbowe, jak i korporacyjne są w rozumieniu inwestorów aktywami ryzykownymi. Wzrostowi indeksów giełdowych towarzyszą więc zwyżki cen polskich obligacji. – Polskim obligacjom sprzyja hossa i poprawa nastrojów inwestycyjnych. Lepsza sytuacja gospodarcza oznacza, że ryzyko kredytowe emitenta – Skarbu Państwa czy przedsiębiorstw – jest niższe – dodaje Garstka. – W ostatnim czasie zatarły się różnice między klasami aktywów i zwiększyła korelacja między aktywami, które kiedyś były traktowane jako całkowicie różne. Poprawie nastrojów na rynku akcji towarzyszy lepsze nastawienie do obligacji. Jednocześnie lepsza sytuacja na rynku papierów skarbowych wpływa korzystnie na odbiór papierów korporacyjnych – zgadza się Dariusz Lasek z Union Investment TFI.
W górę czy w dół
Nic więc dziwnego, że zarządzający funduszami obligacji, pytani, czy uda im się osiągać tak dobre stopy zwrotu również w kolejnych miesiącach jak na początku roku, opowiadają o swoich prognozach dotyczących rynku akcji.
– Oczekuję kontynuacji wzrostu na giełdach – zaczyna Michał Ferenc. Zaraz jednak przechodzi do czynników mających jeszcze bardziej bezpośredni wpływ na rynek obligacji. – Nie oczekuję, tak jak część rynku podwyżek stóp procentowych przez NBP. Większość banków centralnych – w tym również EBC, który obniżył stopę referencyjną z 2 proc. do 1 proc. – jest w cyklu