Władze Izby Domów Maklerskich zaprezentowały konieczne – ich zdaniem – zmiany w regulacjach zawodu maklera i doradcy inwestycyjnego.
– Trzeba zastanowić się nad zmianą archaicznych zapisów określających, do jakich czynności potrzebna jest licencja, szczególnie w sytuacji, kiedy nie wszyscy pracujący w firmie inwestycyjnej muszą się nią legitymować – mówi Waldemar Markiewicz, szef rady IDM i prezes DB Securities.
Archaiczna licencja
Jego zdaniem wymóg, aby licencja była potrzebna do przechowywania i ewidencjonowania papierów wartościowych lub przekazywania zleceń na GPW, w dobie rozwoju Internetu i komputerów jest archaiczny. – Tak jak na wielu rynkach, licencjonowanie powinno obejmować przede wszystkim osoby zajmujące się zarządzaniem portfelami lub doradztwem i rekomendowaniem konkretnych instrumentów – wyjaśnia Markiewicz.
Szef rady IDM sugeruje, że ustawodawca powinien pomyśleć o oddaniu nadzoru nad zawodem maklera i doradcy w ręce samorządowej instytucji powstałej w oparciu o IDM, Związek Maklerów i Doradców oraz Izbę Zarządzających Funduszami i Aktywami. W opinii Markiewicza, należałoby także zastanowić się nad publicznym rejestrem osób uprawnionych, gdzie każdy zainteresowany mógłby znaleźć historię zatrudnienia danego specjalisty (taki rejestr prowadzi amerykański odpowiednik Izby – FINRA).
Jaka przyszłość egzaminów?
Propozycje IDM przedstawione w weekend na konferencji programowej w Zakopanem spotkały się z zainteresowaniem Komisji Nadzoru Finansowego. Jak pisał „Parkiet", KNF po wcześniejszych próbach odejścia od licencjonowania zmieniła zdanie i jest za pozostawieniem zawodu regulowanego maklera i doradcy. – Warunkiem niezbędnym do utrzymania konkurencyjności polskich firm inwestycyjnych jest posiadanie wybitnych specjalistów. Potrzebne jest zatem utrzymywanie wysokich standardów – deklaruje Andrzej Jakubiak, szef KNF.