W poniedziałek nasza walut bije kolejne rekordy – wobec euro jest najsilniejsza od ponad roku. Z technicznego punktu widzenia kurs idzie w kierunku 3,80 zł za euro. Naszej walucie pomogła poprawa nastrojów w ubiegłym tygodniu. Pierwsza, negatywna reakcja inwestorów na ubiegłotygodniowy czwartkowy komunikat EBC ostatecznie nie przekreśliła nadziei uczestników rynku na dalsze działania ze strony banków centralnych w USA i strefie euro. „Oczekiwania te uległy jedynie przesunięciu z sierpnia na najwcześniej wrzesień. Wsparciem w piątek okazały się też zaskakująco dobre dane z amerykańskiego rynku pracy" – komentują analitycy Raiffeisen Bank Polska.
„Z technicznego punktu widzenia padły więc sygnały do dalszej zniżki jednak czynniki fundamentalne poddają taki scenariusz w wątpliwość. Są to przede wszystkim trwające spowolnienie na świecie, które w Polsce dopiero nabiera tempa, oraz krótkotrwałość powrotów optymizmu co do sytuacji w strefie euro, którą obserwowaliśmy już niejednokrotnie. Nadal uważamy więc, że aktualny pozostaje szereg argumentów, które nie przemawiają za zejściem kursu EURPLN pod psychologiczną barierę 4,0" – przewidują analitycy Raiffeisen Bank Polska.
Według analityków ostatnie ruchy nie tylko na złotym, ale też na krajowym rynku obligacji, nie wydają się do końca uzasadnione, odzwierciedlając napływ kapitału, który może równie szybko odpłynąć w razie ponownej, silniejszej eskalacji obaw inwestorów.
Optymizm tonują też eksperci Pekao.
„Po przełamaniu kolejnej bariery na [euro złotym – red.] 4,0650 następnym celem staje się psychologiczne wsparcie 4,00. Uważamy jednak, iż aż tak optymistyczny scenariusz jest mniej prawdopodobny. Skala niepewności na rynkach pozostaje duża i skłaniamy się raczej ku opcji odreagowania i osłabienia złotego. Wcześniej dostrzegaliśmy ryzyko powrotu kursu w kierunku 4,26, dziś uważamy, iż ewentualna korekta powinna być mocno ograniczona. Złotemu pomaga pozytywne postrzeganie polskich obligacji przez inwestorów zagranicznych i nawet sygnały o możliwym głębszym spowolnieniu gospodarczym, póki co, nie stanowią palącego problemu" – czytamy w poniedziałkowym komentarzu analityków Banku Pekao.