Chodzi o to, żeby na koniec roku ten dług państwa, który denominowany jest w walutach obcych, był przeliczany na złotówki nie tak jak do tej pory po kursie z ostatniego dnia roku, ale z zastosowaniem średniej arytmetycznej ze średnich kursów walut obcych ogłaszanych przez Narodowy Bank Polski w poszczególnych dniach roku.
Dodatkowo wyliczona w ten sposób kwota byłaby pomniejszona o kwotę wszystkich wolnych środków finansowych będących w dyspozycji ministra finansów na koniec roku budżetowego, służących finansowaniu potrzeb pożyczkowych budżetu państwa w następnym roku budżetowym.
Jeśli tak obliczona całkowita wartość długu w relacji do PKB będzie mniejsza niż 50 lub 55 proc., wówczas ograniczenia w procedurze ostrożnościowej, przewidziane w ustawie o finansach publicznych oraz warunkowe podniesienie stawek podatku VAT, nie będą wprowadzane w życie. Nawet jeśli dług liczony po kursach z końca roku takie progi by przekraczał.
Jak tłumaczy resort finansów, chodzi o ograniczenie wpływu wahań kursów walut obcych oraz prefinansowania potrzeb pożyczkowych budżetu państwa w następnym roku budżetowym na wysokość zadłużenia państwa na koniec roku.
Komentując ostatnio nowe założenia, Rządowe Centrum Legislacji wskazało, że te zmiany mogą zwiększyć ryzyko przekroczenia przez państwowy dług publiczny poziomu 60 proc. PKB. Minister finansów Jacek Rostowski zapewnia jednak, że dług publiczny w relacji do PKB będzie w tym roku niższy niż w ubiegłym, kiedy wyniósł 53,5 proc. Nowa metoda liczenia długu będzie jednak dotyczyć tylko wyliczeń krajowych. Metodologia unijna bierze pod uwagę tylko kurs z końca roku.