Dane płynące z rynku funduszy z jednej strony potwierdzają tę tezę – od początku roku do funduszy absolutnej stopy zwrotu wpłacono o 89 mln zł więcej niż z nich wypłacono. Z drugiej strony bilans sprzedaży TFI raczej nie świadczy o dużym zainteresowaniu klientów tą strategią. Dla porównania, w tym samym czasie do funduszy dłużnych wpłacono o 7 mld zł więcej, niż z nich wypłacono.
Dla klientów obligacje też się sprawdzają
Sądząc po stopach zwrotu funduszy obligacji to one pełnią od kilkunastu miesięcy (niektóre nawet dłużej) funkcję strategii zarabiających w każdych warunkach. Najlepsze, np. UniObligacje Aktywny czy PZU Papierów Dłużnych Polonez, tylko w tym roku zarobiły 16,5?oraz ponad 11 proc. Ten drugi fundusz w perspektywie ostatnich dwóch lat jest ponad 20 proc. na plusie.
– Klasycznych strategii dłużnych w żadnym wypadku nie można określić mianem absolutnej stopy zwrotu. Pamiętajmy, że w okresach rosnącej rentowności obligacji skarbowych i spadku ich cen źle zarządzane fundusze dłużne mają ujemne stopy zwrotu i to nawet w perspektywie kwartału – zwraca uwagę Piotr Osiecki, prezes Altus TFI. Jego TFI ma jedne z lepszych funduszy tego typu na rynku.
Dlaczego TFI próbują przekonać inwestorów, że absolutna stopa zwrotu jest tym, czego potrzebują? Jest to związane ze spadkiem sprzedaży tradycyjnych funduszy akcji, które do niedawna były głównym?źródłem przychodów branży.
Fundusze absolutnej stopy zwrotu pobierają wyższe opłaty za zarządzanie niż fundusze obligacji. W przypadku absolutnej stopy zwrotu jest to parę proc. opłaty stałej plus nawet 20 proc. od wypracowanego zysku powyżej określonego pułapu (tzw. succes fee). W przypadku funduszy obligacji opłata przeważnie nie przekracza 2 proc.