Węgierski forint był w tym roku walutą, która najbardziej na świecie umocniła się wobec dolara. Zyskał on ponad 12 proc. Na pierwszy rzut oka może to wydawać się sporą niespodzianką. Wszak na początku 2012 r. forint ostro tracił na wartości, gdyż inwestorzy bali się o wypłacalność Węgier po tym, jak doszło do ostrego sporu między?premierem Viktorem Orbanem a Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską. Od lutego węgierska waluta zaczęła się jednak umacniać, gdyż Orban zasygnalizował chęć kompromisu z tymi organizacjami. Inwestorzy licząc na to, że Węgry porozumieją się z MFW i Brukselą, skupowali więc węgierską walutę. Zbliża się koniec roku, porozumienia wciąż nie ma, co jakiś czas rząd Orbana negatywnie zaskakuje inwestorów, Węgry są pogrążone w recesji, ale rynek wciąż jest zadziwiająco łaskawy dla forinta. Było to m.in. skutkiem luźnej polityki pieniężnej banków centralnych USA i strefy euro.
Ranking najlepszych inwestycji 2012 r.
Czy będzie tak również w przyszłym roku? – Rynek już nie wiąże nadziei z ewentualną umową węgierskiego rządu z MFW, ale oczekuje, że Węgry będą w stanie zdobywać finansowanie z rynku mimo braku tej umowy. Kluczowe będą emisje długu w pierwszym kwartale. Serbia pokazała, że mimo ciężkiej sytuacji gospodarczej i braku porozumienia z MFW, jest w stanie uzyskać dobrą cenę za swoje euroobligacje. Węgry mogą więc również osiągnąć równie dobry rezultat. Płynność na rynkach jest duża, a inwestorzy szukają atrakcyjnego oprocentowania, więc wciąż jest duże prawdopodobieństwo, że forint umocni się w 2013 r. – mówi „Parkietowi" Murat Toprak, strateg z banku HSBC.
Żniwa na złotym
Na drugim miejscu w rankingu walut znalazł się polski złoty. Zyskał wobec dolara prawie 9,7 proc. Tak jak w przypadku forinta na jego korzyść grało luzowanie polityki pieniężnej przez Fed oraz Europejski Bank Centralny prowadzące do napływu kapitału na rynki wschodzące. Złoty umacniał się m.in. dlatego, że dużym powodzeniem inwestorów cieszyły się polskie obligacje. Są one uznawane za stosunkowo bezpieczne, a przy tym atrakcyjne cenowo. Czy nadchodzący rok również będzie korzystny dla złotego? Dużo będzie zależało nie tylko od tempa spowolnienia naszej gospodarki oraz od decyzji podejmowanych przez Radę Polityki Pieniężnej, ale również od zdarzeń w strefie euro (eskalacja kryzysu będzie prowadzić do osłabienia złotego).
– Złoty ma wciąż potencjał do aprecjacji, ale jest on dosyć ograniczony. Z punktu widzenia wycen, polski rynek nie jest już taki atrakcyjny. Rentowności obligacji zaczynają przypominać te z rynków rozwiniętych. Jeśli chodzi jednak o napływ kapitału, to Polska należy do krajów, którym nie zależy na ograniczaniu siły własnej waluty. Rząd i bank centralny się do tego nie palą, gdyż większy napływ kapitału do Polski oznacza mniejsze oprocentowanie obligacji – wskazuje Toprak.