Prognozy dla polskiej gospodarki są zbyt pesymistyczne, także te sporządzone przez Narodowy Bank Polski – ocenił w wywiadzie dla agencji Reutera prezes tej instytucji Marek Belka.
Nowe prognozy bank centralny przedstawił na początku lipca. Wskazują one, że w tym roku polski PKB wzrośnie o 1,1 proc. – najmniej od dwóch dekad – a w przyszłym o 2,4 proc. Tak słabe perspektywy gospodarki były uzasadnieniem dla kolejnej – ósmej od listopada ub.r. – obniżki głównej stopy procentowej NBP, do 2,5 proc.
– Moim zdaniem lipcowa projekcja jest dość pesymistyczna. Osobiście wierzę, że polska gospodarka poradzi sobie lepiej – powiedział Belka w opublikowanym w piątek wywiadzie. Jak dodał, prognozy NBP należy rozumieć jako najgorszy możliwy scenariusz.
Rząd może popuścić pasa
Jak wyjaśnił, polska gospodarka staje się coraz bardziej konkurencyjna, co uwidacznia się w danych o eksporcie (według danych GUS, w pierwszych pięciu miesiącach roku wartość polskiego eksportu była o 3,2 proc. wyższa niż w takim samym okresie ub.r.). Jednocześnie rząd zwolnił z zaostrzaniem polityki fiskalnej. Zdaniem Belki rząd mógłby sobie nawet pozwolić na poluzowanie „kaftanu bezpieczeństwa", który sam sobie założył. Nawiązał do progów ostrożnościowych ograniczających dług publiczny w relacji do PKB oraz do reguły wydatkowej.
– Pozytywnie oceniam polskie regulacje, które ograniczają ekspansję fiskalną, ale są sytuacje, w których mogą one oddziaływać procyklicznie – powiedział prezes NBP, sugerując, że obecnie regulacje te utrudniają rządowi przeciwdziałanie spowolnieniu. – Rozumiem podejmowane przez rząd próby zdobycia większej swobody w polityce fiskalnej, co pozwoliłoby automatycznym stabilizatorom koniunktury spełnić swoją rolę – wyjaśnił Belka.