Zapowiada się gorący wrzesień w spółkach z silnymi związkami

Przemysł › Największe krajowe centrale planują szturm na Warszawę. Antyrządowe protesty, w tym strajki, mogą objąć także spółki z GPW – deklarują związkowcy. Czy to realny czynnik ryzyka dla inwestorów?

Aktualizacja: 11.02.2017 01:00 Publikacja: 13.07.2013 06:00

Wrześniowa akcja przeciw rządowi będzie też akcją przeciw zarządom?

Wrześniowa akcja przeciw rządowi będzie też akcją przeciw zarządom?

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

11 września mają się rozpocząć nawet kilkudniowe manifestacje, organizowane przez trzy największe w kraju centrale związkowe: „Solidarność", OPZZ i FZZ. Szczegóły powinny zostać ustalone w najbliższy czwartek, na roboczym spotkaniu sztabu protestacyjnego. Punktem kulminacyjnym ma być manifestacja w Warszawie i rozbicie miasteczka namiotowego pod Sejmem. Centrale zapewniają, że na tym etapie nie ma w planach ogólnopolskiego strajku.

Sprawdziliśmy, jakie mogą być reperkusje wrześniowych działań dla spółek notowanych na giełdzie. Ton wypowiedzi szefów organizacji związkowych jest nieco ostrzejszy.

Wylew pretensji

Na wrześniowe protesty wybierają się przedstawiciele związków działających w największej w kraju firmie nawozowej – Grupie Azoty. Mówią wprost, że jeśli protesty nie przyniosą rezultatu, przeniosą akcję do swoich zakładów.

– Wszystkie opcje wchodzą w grę. Może to być tylko pikieta, ale nie wykluczamy też strajku generalnego. Jeżeli zrealizowany zostanie ten ostatni scenariusz, to rząd musi liczyć się z tym, że nie tylko staną chemiczne zakłady, ale też elektrownie, a to będzie miało potężne konsekwencje dla krajowej gospodarki i nawet cała grupa maklerów giełdowych nic tu nie pomoże – ostrzega Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w należących do Grupy Azoty puławskich zakładach.

Zaznacza jednocześnie, że rząd ma sporo czasu do namysłu. – Dajemy premierowi szansę na to, by do września opamiętał się i zrezygnował z niekorzystnych zmian w prawie. Wtedy nie będzie żadnych protestów – podkreśla Wręga.

Również Józef Czyczerski, przewodniczący „Solidarności" działającej w KGHM, nie wyklucza, że jesienne protesty związków mogą objąć lubińskie przedsiębiorstwo.

– Wszystko idzie w jak „najlepszym" kierunku, żeby do tego doszło – deklaruje Czyczerski, ale nie chce wchodzić w szczegóły. – Będziemy o nich informować w stosownym czasie. Każda forma działań jest możliwa. Skoro rząd stosuje falandyzację prawa, a nawet go nie przestrzega – to może należałoby zachować symetrię? – mówi, nawiązując do toczącego się od dłuższego czasu sporu, dotyczącego nieobsadzenia w radzie nadzorczej KGHM osób wybranych przez pracowników. – W czasie, gdy załoga nie miała przedstawicieli w radzie, pozwolono na sprzedaż akcji Polkomtela i wytransferowanie za granicę prawie 10 mld zł na, podczas gdy są możliwości eksploatacji miedzi w kraju. W ostatnich latach zatrudnienie w kopalniach rosło wolniej niż w biurze zarządu. Płace osób wykonujących pod ziemią prace fizyczne rosły zaś wolniej niż wynagrodzenia osób na stanowiskach nierobotniczych – podsumowuje Czyczerski.

Niespokojnie jest również w energetyce. – Branża z pewnością przyłączy się do działań protestacyjnych koordynowanych przez Komisję Krajową NSZZ „Solidarność". Weźmiemy udział w spotkaniach organizowanych w poszczególnych sekretariatach branżowych – zapowiada Roman Rutkowski, przewodniczący sekcji krajowej energetyki w „S". – Napięcie w naszej branży rośnie, bo program restrukturyzacji czterech grup energetycznych nie jest koordynowany przez rząd. Wygląda to tak, jakby zarządy dostały zielone światło do zwolnienia jak największej liczby osób. Świadczyć o tym może na przykład plan likwidacji posterunków energetycznych. Prowadzi on do redukcji zatrudnienia i sprzedaży części majątku spółek. To wygląda jak pomysł nie na rozwój spółek energetycznych, ale na ich „zwijanie" – mówi Rutkowski.

W ostatnich dniach czerwca związkowcy z „S" gdańskiej Energi protestowali m.in. pod hasłem „Cukier krzepi, Energa wykańcza". Również działacze z PGE zorganizowali protesty w Bełchatowie. Nie zgadzają się na redukcje zatrudnienia, czy przenoszenie pracowników do spółek zależnych, gdzie zarobki są niższe niż w podmiotach zajmujących się wydobyciem węgla i produkcją energii.

Janusz Śniadecki, przewodniczący Zrzeszenia Związków Zawodowych Energetyków przypomina, że kierowana przez niego organizacja w ostatnich miesiącach apelowała do premiera Donalda Tuska o wzmocnienie dialogu między związkami a rządem. – Chcemy mówić o bolączkach naszej branży, jednak na razie mamy do czynienia wyłącznie z monologiem z naszej strony – wyjaśnia.

Przypomina, że energetyka jest strategicznym sektorem, który ma wpływ na suwerenność państwa. – Wydaje się, że rząd uważa prywatyzację za panaceum. Tymczasem sytuacja w sektorze bankowym i telekomunikacji pokazuje, że wcale nią nie jest – podsumowuje Śniadecki.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy