Obserwowane od kilku miesięcy ożywienie na NewConnect nie jest ewenementem w Europie. Na innych alternatywnych rynkach również wyceny akcji idą w górę, a aktywność inwestorów jest znacznie wyższa niż rok temu – wynika z raportu przygotowanego przez Grupę Trinity.
Okazuje się również, że liczba i wartość debiutów w III kwartale zdecydowanie przebiły statystyki z analogicznego okresu 2012 r. Najwięcej nowych podmiotów przyciągnął londyński AIM, na którym akcje uplasowało 20 spółek, pozyskując prawie 300 mln euro. Z kolei na rynku krajowym gościliśmy 8 debiutantów, a łączna kwota pozyskanych środków wyniosła 5 mln euro.
Nareszcie wzrost
W III kwartale indeksy rynków alternatywnych w 9 na 10 przypadków odnotowały dodatnią stopę zwrotu. Najlepiej wypadły: NCIndex30, First North All-Share oraz Oslo Axess All-share. Obserwowany na NewConnect wzrost był przez inwestorów długo oczekiwany. Ten rynek wystartował bowiem latem 2007 r., tuż przed początkiem bessy i po początkowych zwyżkach to właśnie z niego najpierw zaczęli uciekać inwestorzy.
– Tendencja odwrotu inwestorów od najbardziej ryzykownych aktywów na początku dekoniunktury i powrotu do nich pod koniec pozytywnego cyklu jest jak najbardziej zauważalna i w dużej mierze słuszna – mówi Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający DM Infinity8. Dodaje, że takie zjawiska były widoczne na polskim rynku w 2007 r., kiedy to C/Z dla spółek wchodzących w skład indeksu sWIG80 przekroczył średnio 30, a w 2009 r. wrócił do niecałych 7. – Podobna sytuacja moim zdaniem może mieć miejsce w przypadku wybranych spółek z rynku NewConnect – mówi. W jego ocenie wzrost obrotów na rynkach alternatywnych w ostatnim okresie może być sygnałem, że mamy do czynienia z początkiem takiej tendencji. – Na NewConnect oczywiście można znaleźć wyróżniające się spółki, ale selekcja staje się coraz trudniejsza – przyznaje. Znaczna część ciekawych firm nadal boryka się m.in. z problemem bardzo niskiej płynności.
Czwarty kwartał testem na wiarygodność
Eksperci zwracają uwagę, że naszemu rynkowi alternatywnemu daleko do stóp zwrotu obrazowanych przez indeksy małych i średnich firm z GPW. – Sądzę, że to efekt zbyt małej liczby spółek, które mogą zaoferować atrakcyjne wyniki (zarówno historyczne, jak i prognozowane) oraz wyceny – mówi Piotr Białowąs, wiceprezes INVESTcon Group. Dodaje, że spółki nie do końca potrafią zachęcić inwestorów, trzymając się minimalnych wymogów informacyjnych oraz nie przykładając należytej uwagi do relacji inwestorskich. – Wielkimi krokami zbliżamy się do końca roku i zamknięcia IV kwartału, który ma bardzo duży wpływ na wypracowane wyniki finansowe. To będzie kolejny test na wiarygodność dla wielu emitentów z rynku NewConnect – mówi. W jego ocenie, mimo obserwowanej poprawy koniunktury gospodarczej na rynku krajowym, większe nadzieje należy wiązać z eksporterami, którzy nie muszą zmagać się z problemami płatniczymi. – Nie wykluczam scenariusza, w którym mocniejsze fundamentalnie spółki zechcą przedstawić inwestorom nowe plany rozwoju w I kwartale 2014 r. i przeprowadzić emisje prywatne – mówi.