Od końca czerwca pięć najlepszych walut zyskało średnio 4,4 proc., a liderami okazały się polski złoty i południowokoreański won.
Najgorsze waluty średnio straciły 6,8 proc., a do tego grona należą m. In. rupia indyjska i indonezyjska. Różnica miedzy czołówką a outsiderami nigdy nie była tak duża od 2011 r.
W przypadku wona inwestorzy cenią sobie rekordową nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących, zaś do naszej waluty, jak pisze Bloomberg, przyciągają ich kurczące się deficyty.
Claire Dissaux, ekonomistka i strateg w Millennium Global Investments, przewiduje, że różnice między walutami państw wschodzących będą się pogłębiać. - Ograniczanie programu skupu obligacji przez Fed ma największe znaczenie dla zadłużonych państw emerging markets, których bilanse płatnicze wykazują słabości - twierdzi Dissaux.
Od końca czerwca do wczoraj won zyskał do amerykańskiego dolara 6,6 proc. To skłoniło przedstawicieli władz Korei Południowej do ostrzeżenia spekulantów przed możliwością pokrzyżowania im szyków. Złoty do dolara umocnił się o 6,7 proc.