Banki zapowiedziały już, że będą uwzględniać ujemne stawki LIBOR. Wcześniej wiele z nich zabezpieczało się, że w przypadku spadku LIBOR poniżej zera nie będą tego brać pod uwagę. To, co zyskiwały banki, tracili kredytobiorcy, którzy płacili wyższe raty (składające się z sumy LIBOR i marży), niż powinni. – Analizujemy już aspekty prawne dotyczące ewentualnego obniżenia oprocentowania poniżej zera, gdyby stopa bazowa spadała do jeszcze niższych poziomów – zdradza „Parkietowi" Leszek Niemycki, wiceprezes Deutsche Bank Polska.
– A przecież przepisy mówią, że umowa kredytowa musi być odpłatna, podczas gdy w takim wariancie byłaby darmowa, a nawet banki musiałyby do nich dopłacać – zauważa Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.
Jak podkreśla Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich, mogłoby to zmienić model funkcjonowania banków. Jak tłumaczy, część polskich banków nie chce akceptować takich poziomów. Na starych kredytach marże są obecnie na bardzo niskich poziomach, z kolei na nowych wzrost marży będzie trudny ze względu na koszty pozyskiwania kapitału, wrażliwość społeczną czy konkurencję. – Biorąc pod uwagę dodatkowe obciążenie niższymi stawkami interchange (od transakcji kartami płatniczymi – red.), można oczekiwać, że część banków będzie szukać nowych źródeł przychodów. Mało realne jest jednak podwyższanie płatności za kartę, rachunek czy przelew w celu rekompensowania strat – zaznacza.
– Banki mogłyby obniżyć spready, wydłużyć czas kredytowania czy zawiesić czasowo spłatę kredytów dla klientów, którzy mają problemy z ich regularną spłatą – dodaje Michał Konarski, analityk DM mBanku.
Według ekspertów w 2015 r. banki zarobią nawet o kilkanaście procent mniej niż rok wcześniej. Jeszcze w połowie roku mówiło się o wzroście dynamiki wyniku netto.