Wszyscy zdawali sobie sprawę, że rezultaty osiągnięte przez branżę w I kwartale nie powalą na kolana. Pytanie brzmiało – jak bardzo jest źle? Niska aktywność inwestorów, a przede wszystkim brak znaczących IPO musiały znaleźć odzwierciedlenie w liczbach. Tak też się stało, chociaż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że kondycja domów maklerskich wcale nie jest najgorsza.

Jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego, w I kw. domy maklerskie zarobiły na czysto 122,7 mln zł. Wynik ten może robić wrażenie, jeśli zestawi się go z osiągnięciami z 2014 r. Wtedy, w analogicznym okresie, domy maklerskie wykazały 50 mln zł zysku netto. Diabeł tkwi w szczegółach – mówią zgodnie brokerzy, którzy przyglądali się opublikowanym liczbom. I nie sposób nie przyznać im racji. To, co najbardziej martwi maklerów, to fakt, że gdyby skupić się tylko na podstawowej działalności, musieliby dokładać do biznesu. W I kw. 2015 r. branża na działalności maklerskiej poniosła stratę w wysokości 20,9 mln zł. Rok temu różowo też nie było, ale na działalności podstawowej brokerzy zarobili przynajmniej 506 tys. zł.

– Trudno komentować te dane. Wszyscy bowiem doskonale wiemy, że rynek jest bardzo wymagający. Chociaż byśmy stawali na głowie, to bez koniunktury na GPW, bez powrotu inwestorów wyniki publikowane przez KNF będą co kwartał wyglądały podobnie. Na szczęście w II kw. ruszył się trochę rynek IPO, inwestorzy zarobili na kilku ostatnich debiutach, więc można być umiarkowanym optymistą, szczególnie że wciąż jesteśmy w środowisku niskich stóp procentowych – mówi jeden z szefów dużego domu maklerskiego.

Jak to możliwe, że na działalności maklerskiej branża zaliczyła stratę, a mimo to cały wynik netto jest wyższy niż rok temu? Wszystko dlatego, że lwią część zysków generuje aktywność własna biur. Zysk z tytułu operacji instrumentami przeznaczonymi do obrotu wyniósł 100,2 mln zł. Rok temu było to 12,8 mln zł. Zysk z operacji instrumentami przeznaczonymi do sprzedaży wyniósł 42,3 mln wobec 30,7 mln zł w I kw. 2014 r. Dla maklerów to jednak marne pocieszenie. Podkreślają bowiem, że działalność na własny rachunek zawsze obarczona jest większym ryzykiem. Na razie maklerom pozostaje liczyć, że ich kolejne inwestycje będą trafne. Jak jednak ostrzegają, ewentualne błędy mogą mocno uderzyć ich po kieszeniach.